piątek, 29 listopada 2024

11. Niefortunne zdarzenia

Po kolejnym ataku paniki tym razem podczas kierowania auta, wygooglowałem specjalistę na drugim końcu miasta. W czapce z daszkiem siedziałem w poczekalni modląc się w duchu abym w poradni zdrowia psychicznego nie spotkał żadnego fana kpopu który mógłby mnie rozpoznać. W Polsce nie miałem aż tylu fanów najwyraźniej bo po tygodniu bycia tutaj nikt jeszcze mnie nie rozpoznał.

- Pan Han? - Z jednego z pokoju wyszła lekarka.

Czy w Polsce nie wprowadzono RODO? Dlaczego wywołują mnie z nazwiska? Przeklinałem w myślach. Zerwałem się na równe nogi i jak najszybciej wszedłem do gabinetu. Starałem się powiedzieć jej jak najmniej podczas wizyty ale w pewnym momencie chcąc zataić prawdę nieco pogubiłem się w zeznaniach. Mam nadzieję, że nie wyczuła tutaj żadnego podstępu z mojej strony. Nawet jeśli trochę kłamałem i omijałem prawdę, myślałem o prawdziwych sytuacjach które najwyraźniej doprowadziły mnie do tego jak czuję się teraz. Czy to możliwe, żebym miał ataki paniki z powodu odrzucenia miłosnego? Son Suck Chin, moja pierwsza miłość. Wyobraziłem sobie go jak zawsze z uśmiechem na ustach opierającego się o moje ramie. Siedzących i patrzących na siebie po kolejnej próbie doszlifowania układu do singla z nowej płyty. Całe 40 minut doktor patrzyła się na mnie z zaciśniętymi ustami w wąską linię i przenosiła z nogi na nogę. Czy aby na pewno jej mowa ciała powinna tak wyglądać podczas słuchania pacjenta? Kobieta miała burzę rudych loków i wglądała jak żywcem wyjęta z filmu "Pretty woman", młodziutka Julia Roberts. Jej zielone oczy świdrowały mnie na wskroś. Beżowe ściany niejako koiły moje dzisiejsze nerwy. Usiadłem wygodniej na czerwonej kanapie, wpatrując się w wyrośniętego fikusa stojącego w kącie pomieszczenia. 

- Na koniec jeszcze mogę polecić oprócz terapeuty, receptę na leki które pomogą uspokoić te stany lękowe, których pan doświadcza. Niestety takie specyfiki najwcześniej zaczną działać dopiero po miesiącu. 

- Um, jasne możemy spróbować farmakoterapii. 

- Panie Han, trauma to bardzo częste zjawisko w stresującym środowisku w jakim pan żyje. Leki w połączeniu z terapią to skuteczna metoda leczenia. - Nawinęła sobie pasmo kręconych włosów na palec. Nie byłem pewny czy to miało być flirciarsko czy po prostu ma taki odruch. Kiedy czułem, że wizyta chyli się ku końcowi, podeszła do mnie stojącego przed kanapą i lekko popchnęła mnie żebym usiadł. 

- Jest jeszcze jedna metoda, która bezpośrednio może wpłynąć na redukcję stresu. - Spojrzałem jak przygryza dolną wargę i po chwili zawahania całuje mnie w usta. Kobieta nadal stoi ale opiera jedno kolano pomiędzy moimi nogami. Po chwili delikatnego pocałunku na który jej pozwoliłem, pogłębia go i staje się bardziej namiętna. Uszom i oczom nie mogę uwierzyć. Czuję jak kark zaczyna mnie boleć przez trzymanie go w pozycji do góry. Kobieta całuje niesamowicie. Rozpływam się niczym czekolada zostawiona na słońcu. Moje spragnione ciało reaguje intensywnie i już czuję, że w bieliźnie spoczywa podekscytowany, salutujący penis. Odznacza się na jasnych spodniach. Czuję jej rękę na swoim udzie i zastanawiam się czy nie powinienem tego przerwać. To nie jest zachowanie Han Jin hoon'a, który dba o swoją prezencję w mediach, który jest częścią koreańskiego boy bandu. To w najczystszej postaci Jin z liceum, który był zawadiackim podrywaczem. Przestaje mnie całować, a ja odchylam głowę jeszcze mocniej do tyłu, wypuszczając głośno powietrze kiedy jej dłoń po błyskawicznym rozpięciu spodni masuje mnie przez materiał bokserek. Czuję jak zostawia mi na szyi mokre ślady od pocałunków. Jest cudownie. Prawie zapomniałem, jak odczuwa się dotyk kobiety przez te wszystkie lata w Korei. Obciąga mi fiuta, a głos w mojej głowie krzyczy, żeby pieprzyć zasady moralne jakie teraz wyznaję i niebezpieczeństwo, że mój prywatny wybryk wypłynie gdzieś w Internecie. Dociskam jej głowę wpychając się w jej usta głębiej. Słyszę jak lekko się przy tym dławi i uśmiech wypływa na moje usta. Już zdecydowałem. Wysuwam się z niej i popycham jej ciało na sofę. 

- Jesteś taka piękna. - komplementuję ją tonem tak podnieconym, że na pewno wie czego teraz najbardziej pragnę. Kobieta śmieje się i obnaża swoje piersi. Jak oparzony zrywam z niej krótką spódniczkę. Przenoszę ją na biurko, penetrując ją stojąc przed nim podczas gdy ona rozkraczona opiera swoje łydki na moich biodrach. Wycieram lubrykant z prezerwatywy o opuszczone do kolan spodnie. Wsuwam się w nią i mam wrażenie że od razu od tego wybuchnę po pierwszych paru ruchach. Wchodzę po same prącie i wychodzę całą długością zwiększając intensywność. Szturmuje jej wejście pobudzając jej łechtaczkę dodatkowo kciukiem. Widzę grymas przyjemności na jej twarzy i wiem, że wystarczy jej jeszcze chwila i zaciśnie swoje mięśnie na moim penisie. Czuję jej skurcze. Zestawiam ją z biurka i obracam do pozycji na pieska. Wkładam w nią moje prącie i pieprze ją tak, że biurko zaczyna się przesuwać i trzeszczeć. I wtedy oboje słyszymy pukanie do drzwi, które niszczy całą zabawę. Dochodzę zaciskając dłonie na jej biodrach po których pewnie pojawią się małe bruzdy lub siniaki. Mój penis drga w jej środku wypluwając kolejne fale spermy. Pukanie nie ustępuje. Rzucamy się do naszych ubrań. Potrącam drzwiami osobę, która najwyraźniej pukała do drzwi, niczym płatny morderca w czapce z daszkiem i okularach przeciwsłonecznych wpadam ramieniem na jakiegoś mężczyznę i wychodzę ile sił w nogach na korytarz. Za plecami słyszę jeszcze,

- Pani doktor, mamy dwadzieścia minut opóźnienia. Pacjenci się niecierpliwią. - Uśmiech wypływa na moją twarz. 

Wracam do samochodu śmiejąc się do siebie, na myśl że prezerwatywa z nasieniem nadal spoczywa na moim miękkim prąciu. Trzyma się tam dzięki bokserkom, które naciągnięte w pośpiechu uratowało sytuację. Śmieję się jak szaleniec. Robiłem różne rzeczy w życiu, ale ta jest absolutnie pojebana. Rozpinam spodnie i zdejmuję z siebie prezerwatywę, starając się aby jej zawartość nie wypłynęła na moje już i tak zrujnowane spodnie. I wtedy słyszę kolejny raz ten cudowny dźwięk pukania. Tym razem w okno mojego samochodu. W popłochu rzucam prezerwatywom za siebie i zakrywam moje przyrodzenie. Po mojej lewej stronie stoi nie kto inny jak strażnik teksasu, w uniformie. Widzę, że patrzy na to co tak strasznie próbuję zakryć i jego brew podjeżdża do góry. Wyraz twarz wyraża dezaprobatę. Zapinam spodnie w pośpiechu i otwieram okno.

- Witam, sierżant Michałczyk, oddział straży miejskiej. Tutaj nie wolno stać dłużej niż piętnaście minut, nie widział pan znaku? Do you speak polish? - Zagaduje dalej patrząc na moją reakcję. 

- Tak. Nie zauważyłem. 

- Będzie mandacik. - Wyciąga z kieszeni blankiecik i zaczyna wypisywać. 

- Masturbacja i obnażanie się w miejscu publicznym, oraz parkowanie w niedozwolonym miejscu. 

 - Nie masturbowałem się wcale! - Od razu protestuję, ale mina strażnika pozostaje niewzruszona. 

- Mogę to wyjaśnić, ale na pewno mi pan nie uwierzy.. - próbuję się tłumaczyć.

- Więc proszę tego nie robić. Widziałem pana penisa, jest to wystarczający powód do wystawiania mandatu. Przyjmuje pan, czy będzie się odwoływał?

Wzdycham i przecieram ręką czoło. - Już dobrze, przyjmuję. - Ostatnim czego bym chciał to sąd w którym będę się tłumaczył czemu zdejmowałem w samochodzie prezerwatywę i wzywanie na świadka moją psychiatrę.  

*

Mandat opłaciłem od razu. Kolejne trzy dni mijały mi na spaniu i ćwiczeniach na siłowni. Na zmianę śnił mi się powód dla którego uciekłem z Korei, z którego budziłem się zalany potem i łzami. A w inne dni doprowadzające mnie na skraj orgazmu felatio, które otrzymywałem od Pana Ryana. Każdy sen był intensywniejszy niż poprzedni. Miałem wrażenie, że jeśli nie wyrwę się z tego błędnego koła to albo wybuchnie mi głowa albo jądra od nadmiaru ciśnienia i hormonów. Ten cudowny incydent z doktor Julią Roberts, jak zacząłem ją w głowie nazywać rozbudził we mnie popęd, który miałem jako nastolatek, a który zdusiłem po wylocie do Korei.

Wyjąłem receptę od lekarki i odłożyłem ją na stolik nocny. Obok listów które miałem pisać jako swoista terapia. Stos odręcznie zapisanych kartek, przechylał się niebezpiecznie chyląc ku upadkowi. 

- Witamy w klubie czubków Jin hoon. - Powiedziałem sam do siebie wciskając listy do szuflady, zapychając ją całą. Kopnąłem ją, co ułatwiło zamknięcie mebla. 

*

Ubrany w czarne skórzane spodnie, białą koszulkę Balenciagi i casualową czarną marynarkę, wyszedłem na miasto w poszukiwaniu powodu mojej seksualnej frustracji. Nie mogłem się powstrzymać żeby nie zerknąć i upewnić się czy delikatny makijaż jak na wywiadach nadal wygląda perfekcyjnie. Wyglądał. Srebrny kolczyk w uchu połyskiwał małym diamencikiem który był w jego centrum. 

- Tak, właśnie wysiadam z ubera Ji seo. Mam nadzieję, że zajęłaś nam już kolejkę. - Spojrzałem na apple watch'a, który wskazywał dwudziestą drugą.

Żartujesz prawda? Twoja siostra nie stoi w kolejkach do klubów. Znam właściciela. 

Usłyszałem jej śmiech po drugiej stronie telefonu. Ji seo zachowuje się bardziej jak celebrytka niż ja. Wchodzi gdzie chce, z kim chce i ma tak rozbudowany networking w tym mieście jakby była co najmniej tak sławna jak ja sam. Wytwórnia z którą pracuje nie pozwala nam praktycznie na nic. Szczególnie po aferze w koreańskim klubie Burning Sun. Zespół nie mógł randkować, mieć skandali, chodzić do klubów i spożywać alkoholu. A przy tym też normalnie żyć. Na samą myśl tego koszmaru, poczułem ucisk w gardle. 

Wysiadłem a moja siostra stała z boku otoczona przystojnymi facetami i grupką bardzo długonogich dziewczyn. 

- Hej kochany! - Pomachała do mnie i chwyciła mnie pod ramie niczym matka otaczająca ramieniem swoje dziecko. 
- Wszyscy poznajcie mojego seksownego kuzyna Woo-jin'a , kuzynie poznaj wszystkich wartych poznania. 

Grupa odwróciła oczy w moją stronę i przywitali mnie z zachwytem. Miałem świadomość tego jak atrakcyjnie wyglądam, w końcu jestem idolem kpopowego boysbandu, ale w ich oczach wyczytałem również szczerą sympatię. A moja siostra zaczęła od kłamstwa o mojej tożsamości. Ciekawy dobór jednocześnie.. Woo-jin (우진) – oznacza „boski” lub „wyjątkowy” i „skarb” lub „prawda.”

_____________________________________________________________________________




Jakbyście byli ciekawi jak wyglądał Jin:
1. Kolczyk
2. Biżuteria na klatkę
    3. Skórzane spodnie








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyraź swoją opinię.