sobota, 14 maja 2011

Dropsy w szkolnej szafce - I

       - Zastanawiam się jak ten kretyn to robi, że na te cholerne pół mózgu wabi tyle dziewczyn.. To takie niesprawiedliwe. Tu siedzi fajny facet, a mimo to one pindrzą się przed nim. Mark..Mark! Słuchasz mnie w ogóle?!
       - Oczywiście, że słucham słońce ty moje.
       - To co powiedziałem? ..Zaraz czy ty.. jak ty mnie przed chwilą nazwałeś? - Naprężył pięść.
       - Jak zwykle zazdrościłeś Chrisowi. - Brunet zmieszał się, wybałuszył oczy na kolegę i na powrót wybuchnął. Wysoki blondyn siedzący obok i czytający książkę wyglądał jakby jego w gorącej wodzie przyjaciel nie robił na nim żadnego wrażenia.
       - Wcale mu nie zazdrościłem! - Wrzasnął wytrącając mu książkę. Ten jednak podniósł ją i poczochrał czekoladowowłosego po głowie i rzucił na odchodne.

       - Nie spinaj się tak. Te dziewczyny i tak mają za niski iloraz inteligencji jak dla twojej osoby. Nie wiem jak ty ale ja się zbieram, zaraz będzie dzwonek, a trzeba jeszcze tyle zrobić na lekcję z naszą kochaną panią od fizyki.
       - Nie cierpię baby! Poczekaj też już idę. - Zsunął się z parapetu i dogonił przyjaciela.
       - Czemu ta głupia flądra nie może zrozumieć, że nie każdemu fizyka jako kochanka do końca życia jest poświęcona.
      - Taa.. szczególnie jak ktoś jest homo.
      - Słucham? - Aż przystanął. - Co powiedziałeś?
      - A kto by tam mnie słuchał, czasami sam się zastanawiam czy kiedy jestem nietrzeźwy też tak jest.
      - Matko, ale z ciebie filozof. Zachowaj swoje dumania dla kogoś innego. - Po gmachu rozniósł się dzwonek. Obaj młodzi licealiści rzucili się do biegu. To było jak wyścig z czasem, a i tak kiedy wreszcie dopadli klamki i wpadli jak burza do klasy, zostali nie dość że ośmieszeni na łonie klasy, ale jeszcze niska potężna nauczycielka z surową miną odprowadziła ich do drzwi i kazała najpierw zastanowić się nad sobą.
      -Wyobrażasz to sobie? Komnata wywaliła nas z sali. - Oparł się o pobliską ścianę urażony i lekko rozśmieszony brązowooki. Blondyn jedynie ziewnął nieco śpiący i odchylił głowę do tyłu przymykając oczy. Miał za sobą ciężką noc. Zazwyczaj nie miał nic przeciwko paplaninie Lucasa, zazwyczaj jego głos działał kojąco, teraz jednak drażnił go ciągły potok słów przyjaciela. Zastanawiał się czy w ogóle zamierza wejść drugi raz w te drzwi.
      - To nasza ostatnia lekcja?
      - Tak mi się wydaje a czemu pytasz Mark?
      - Nie wiem jak ty, ale ja uważam że komnata wyraźnie dała nam do zrozumienia iż nie chce nas już dzisiaj u siebie widzieć. - Wyszczerzył się ze swojej kalkulacji psychologiczno-logicznej i wstał pociągając ze sobą brązową, skórzaną torbę na ramie.
      - Masz racje! Niech sie pipa goni! - Krzyknął podekscytowany i podbiegł do przyjaciela łapiąc go za kark.
     - Co ja bym bez ciebie zrobił. - I faktycznie Lucas od czasu kiedy poznał Mark'a dużo się zmienił. Ta przyjaźń dużo mu dała. Młodzieńcy zeszli na dół do szatni, gdzie znajdowały się pomarańczowe blaszane rzędy szafek. Każdy z nich miał inny numerek, położony w innej części dużego pomieszczenia.
     - No cholerne pudło!
     - Co się stało? - Zza ściany pojawiła się blond czupryna, ale widząc wysypane rzeczy pokręcił tylko zrezygnowany głową.
     - Gdybyś nie pchał tyle na chama i robił w niej częściej przegląd rzeczy niepotrzebnych nie musiał byś tego teraz zbierać. Swoją drogą po co ci w szkolnej szafce szczoteczka do zębów?
     - Przecież wiesz jak bardzo nie lubię mieć po lunchu brudnych zębów.
     - Gumki też tam masz? - Zaśmiał się. Jednak jego towarzyszowi wcale nie było zabawnie. Odwrócił się jedynie lekko zażenowany tą uwagą i wcisnął na chama graty które wypadły ze schowka.
     - Idziemy do mnie, czy do ciebie?
     - Wolałbym do ciebie, moja siostra już pewnie wróciła ze szkoły tylko będzie nam przeszkadzać. Ona chyba się w tobie zakochała, albo coś na ten gust.. Kiedy tylko u nas jesteś zaczyna się zachowywać jak niedorozwinięta. Baby kto je zrozumie. To takie niesprawiedliwe, kiedy ty nie możesz ich od siebie odkleić.
     - Zamiast nich chciałbym uwagi zaledwie jednej osoby.
     - Co?
     - Nie nic. - Odwrócił wzrok, poprzednie słowa powiedział na tyle cicho, że Lucas go nie usłyszał, na szczęście. Te słowa były za bardzo niebezpieczne. Za bardzo zdradliwe.

4 komentarze:

  1. Łoho! No i super. Szkoda, że mnie nie powiadomiłaś wcześniej... ;'p
    Tyle, że się pogubiłam. Co to za chłopcy? xD'' I stanowczo za krótkie rozdziały piszesz. Ja chciałam sobie tu poczytać, a tak szybko się to skończyło. Dla kogoś, kto jest po prostu uzależniony od Ciebie, to wielki ból, wiesz? ^^
    Kanashii~

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie dzięki Kana. Ty zawsze wiesz jak człowieka zmotywować. Tak wiem, ale ...jakoś strasznie ciężko pisało mi się ten rozdział. Chłopcy - ? To tak wpadłam na pomysł i napisałam nowe opo. Mam nadzieję że ci się spodoba ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże, boże! To jest wspaniałe! *-* Dziękuje za zaproszenie do siebie!

    ~ http://big-yaoi-love.blogspot.com/ & Sadie Miyura :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, musze powiedzieć że zapowiada się naprawdę super chyba jednak tej nauczycielce nie o to chodziło...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoją opinię.