poniedziałek, 1 listopada 2021

6. Wzwód wstydu

 Odwróciłem się spodziewając się zobaczyć znajomą twarz. Zamiast tego mój wzrok padł na kobietę w białym garniturze. Oślepiła mnie białymi zębami, kontrastującymi z czerwoną, błyszczącą szminką. 
- Czy można panu postawić jeszcze jedno?

Zerknąłem na wskazane przez nią miejsce, zdając sobie sprawę że moje szkło pozostawało puste. 
Nie chcąc być niegrzecznym, wpadłem na genialny pomysł pozbycia się niechcianego towarzystwa. Zwróciłem się do niej po koreańsku udając, że nie mówię po angielsku. Nie dawała jednak za wygraną odpowiadając mi w moim rodzimym języku. Jaka jest szansa, że spotka się w takim miejscu osobę, która mówi po koreańsku tak biegle? 

- Ma pani fantastyczny akcent. Muszę jednak przeprosić, czas mnie nagli. 
- Jaka szkoda. Już pan wychodzi?

- Wpadłem jedynie złożyć gratulacje.

- Oh, pan również z branży? Nigdy na siebie nie wpadliśmy. Raczej bym zapamiętała, tą przystojną twarz. 

Kobieta ciągnęła mnie za język, co w mojej obecnej sytuacji było bardzo niebezpieczne. Rozejrzałem się po sali co nie umknęło jej uwadze.

- Beatrcie Lee - Podała mi swoją dłoń. Musiałem wymyślić coś na już bo inaczej wyciągnie ze mnie moje prawdziwe dane, a tego bym nie chciał. 

- Foster, było mi bardzo miło, ale niestety na prawdę muszę już iść. 

Zerwałem się z krzesła starając oddalić od baru z prędkością światła. Skierowałem swoje kroki pośpiesznie znikając w łazience dla mężczyzn. Zerknąłem na tarczę zegarka wskazującego już prawie 1 w nocy. Ile jeszcze mam czekać, aż łaskawie Ryan postanowi zaszczycić mnie swoją uwagą? Zirytowany poprawiłem włosy w wielkim eleganckim lustrze. Odpiąłem guzik od koszuli. Chyba czas wyjść z tej imprezy. Nie wyglądałem już reprezentacyjnie. Azjatyckie geny dały o sobie znać ukazując nietolerancję alkoholu, czerwonymi wykwitami na twarzy. Wyglądałem teraz niczym zawstydzona dziewica, która pierwszy raz zobaczyła męskiego członka. Przytknąłem do policzków zmoczony lodowatą wodą ręcznik. Wychodząc z łazienki jeszcze raz krytycznie zerknąłem na swoje odbicie. Jakiś starszy mężczyzna wchodząc rzucił mi ciekawe spojrzenie. Odwróciłem twarz starając się ukryć mój słaby stan. Korytarz dostarczył mi kolejnej dawki głośnych odgłosów gali. Snułem się tak przez jakieś pół godziny dopóki mojego spojrzenia nie złapała kobieta, która nagabywała mnie przy barze. Uniosła rękę machając do mnie. Zanurkowałem w tłumie, starając się zniknąć. Przez chwilę na prawdę poczułem, że jest mi słabo. Kiedy kobieta zniknęła mi z horyzontu, skierowałem swoje kroki do wyjścia.

 
*

Zimne powietrze omiotło mi ciało, wydzierając z piersi dreszcze. Ochrona rzuciła mi się na pomoc.

- Czy zamówić panu taksówkę sir? 

Długo nie zastanawiając się odpowiedziałem twierdząco. Mężczyzna wyjął z kieszeni smokingu telefon, kiedy to pod budynek zajechała taksówka. Postanowiłem przejąć ją po ostatnim kliencie niezwłocznie. 

Kiedy już siedziałem w środku czarnego samochodu, oczy zaczęły mnie piec. Czułem się niesamowicie słabo, a w piersi pojawił się ucisk charakterystyczny dla stresu, który towarzyszył mi podczas niewygodnych wywiadów. Nałożyłem na oczy czarne okulary spoczywające w kieszeni garnituru. W niedługim czasie wysiadłem zostawiając w ręce taksówkarza banknot z pokaźnym napiwkiem. Na miękkich już nogach dotarłem do budynku w którym mieszkałem. Przed wejściem ktoś stał, czekając już na windę. Wszedłem zaraz za nim starając się ukryć twarz za okularami. 

- Na które?

Uniosłem podbródek słysząc, w swoją stronę głos. Miałem wrażenie, że to jakieś deja vu. 

- Co?

- Nie wcisnął pan guzika. Znowu. 

No tak to ten sam chłopak, którego już wcześniej spotkałem w windzie w takich samych okolicznościach. 

- Ostatnie.
Wydukałem z siebie. 

- Cóż za zbieg okoliczności. Mieszkam piętro niżej, na dziewiątym. 

Nie miałem siły mu nawet odpowiedzieć, zamiast tego tylko skinąłem głową. Mężczyzna nie miał możliwości kontynuowania swojej wypowiedzi, bo winda zatrzymała się otwierając drzwi. 

- Do widzenia sąsiedzie. 

- Do widzenia. 

Chwilę później już byłem w domu. Zatrzasnąłem drzwi, nie włączając światła. Snułem się jak duch do łazienki. Ból w klatce piersiowej zelżał po prysznicu. Oczy nadal piekły mnie okropnie. Wyjąłem z zamrażarki zamrożony okład i mijając szklaną ścianę warszawskiej, nocnej panoramy miasta, wszedłem do sypialni. Wsunąłem się do łóżka, wyczerpany. 

- Hej Alexa* włącz Monsta X - one day. Volume pięć.

W jednej chwili po pokoju zaczął się rozchodzić dźwięk delikatnej muzyki. Słowa piosenki tak bardzo opisywały moją sytuację. Kiedy odpływałem do krainy snów, słyszałem jeszcze połączenie głosowe przychodzące na komórkę. Wibracje rozchodziły się od urządzenia, relaksując mnie jeszcze bardziej. 

*

Wszedłem do łazienki widząc postać przede mną. Ta delikatna postura musiała należeć do Jung Joon'a. Odwrócił się do mnie uśmiechnięty. Jego farbowane, blond włosy opadały mu na mokre czoło. Obserwowałem jak kropelki wody spływają mu po twarzy. Wyglądał tak błogo i uroczo. Ten słodki uśmiech napełniał mnie kojącym spokojem. 
- Jin.. pomożesz mi się wytrzeć? 

Jak zaczarowany tym pięknym melodyjnym głosem, chwyciłem ręcznik według rozkazu. Przysunąłem materiał do delikatnych ramion Jung Joon'a. Starłem pierwsze krople wody. Za ręcznikiem podążyła moja lewa dłoń badając miękkość tej bladej skóry. Kiedy wycierałem jego delikatnie zarysowaną klatkę piersiową zobaczyłem, że zamknął oczy. Przysunąłem nos bliżej na wysokości jego szyi i westchnąłem czując delikatny zapach chłopaka. Jego blond kosmyki załaskotały mnie w nos.  Nie mogłem się opanować, zostawiłem na tej pięknej szyi jeden mały całus, do którego dołączył jeszcze jeden i kolejny. Usłyszałem pomruk zadowolenia i cichutki jęk. Poczułem jak moje zmysły szaleją. Zrobiło mi się tak bardzo gorąco. 

*

- Jung Joon! - Krzyknąłem budząc się w łóżku, w mieszkaniu w warszawie. Więc to był tylko sen. Westchnąłem czując jak łzy napływają mi do oczu. Czułem się obrzydzony sam sobą. Jak w ogóle mogłem myśleć o nim w taki sposób, po tym co się stało. 



_____

Rozdział, leżał napisany od marca, jednak nie tak jakbym tego chciała. Napisałam go jeszcze raz nie mogąc pogodzić się z brakiem możliwości przelania właściwej formy na papier. Nie bijcie. Przerwy w tym zawodzie się zdarzają. Wracam kolejny raz zachęcając was do pisania. Jeśli chcecie być informowani na bieżąco o nowych rozdziałach, zachęcam do zapisania się do obserwujących. Kolejny rozdział już za 2 tygodnie. 



Wasza D