- Jamie obudź się to tylko sen. Obudź się! - Niski brunet potrząsał swoim przyjacielem. Bezskutecznie.. blondyn spał bardzo mocno, pogrążony w agonii. Z jego gardła co chwilę wychodziły krzyki. Chłopak wstał szybko i pobiegł do łazienki, wziął w kubeczek do płukania ust odrobinę zimnej wody i wrócił najszybciej jak się dało. Wylał całą zawartość naczynia na śpiącego i modlił się o jakąkolwiek reakcję. Te koszmary trwały już stanowczo za długo, musi go namówić żeby wreszcie coś z tym zrobił. Tylko jak, skoro on był taki uparty i nic nie dało mu się w kwestii jego zdrowia przetłumaczyć. Ciecz zrobiła swoje i blondyn obudził się natychmiast podnosząc do siadu. Aksamitna kołdra odkryła jego dobrze zbudowany tors i lekką opaleniznę. Otwarte usta gwałtownie łapały powietrze. Serce biło mu jak po gonitwie.
- Ot-otwórz okno. - brunet nie czekając zerwał się i wykonał polecenie starszego. Po chwili wrócił i usiadł obok niego. Jego twarz wyraźnie ukazywała zmartwienie. Wyłamywał sobie ze stawów palce, ciągle patrząc z przejęciem. Nie musiał pytać doskonale wiedział co się stało mimo to zrobił to dla zasady? A może chciał przerwać tą przeraźliwą ciszę..
- A którz by inny?! - Warknął. Jednak widząc minę chłopaka przetarł dłońmi skronie i zmarszczył brwi.
- Przepraszam Henry zawsze po tym jestem rozdrażniony. Wybaczysz mi? - Wyszeptał łagodnym głosem pełnym czułości.
- Oczywiście braciszku. - Podsunął się w jego stronę i musnął jego usta swoimi. Jego dwoje pięknych niebieskich oczu koiły zmysły Jamie'go. Pocałował go w czoło, następnie w powieki i pociągnął na łóżko.
- Co ja bym bez ciebie zrobił. Jesteś niezastąpiony.
- Wiem, dlatego tak bardzo mnie kochasz. Jamie kochajmy się. - To była niezmiernie kusząca propozycja z samego rana, ale blondyn nie miał dzisiaj czasy na przyjemności nawet ze swoim młodszym bratem. Planował bowiem ukryć się od wszystkich niewygodnych obowiązków na swojej ulubionej polance przy księżycowym jeziorku i zapomnieć o problemach. A co z tym zrobi jego ojciec i matka? To już ich problem. Nie był niesfornym synem, ale czasami po prostu potrzebował odsapnąć. Życie nie było dla niego łaskawe. Czasami marzył żeby być zwykłym chłopakiem.. czasami wyobrażał sobie swoje zwyczajne, pełne niesamowitości życie poza pałacem. Bez straży, bez manier, bez nauczyciela, bez tytułów. Taki po prostu normalny Jamie, który nie sypiał by w aksamitnej pościeli, taki który mógłby biegać po lesie bez ubrań, taki który byłby wolny.
- Henry idź do swojego pokoju muszę dziś zniknąć.
- Oj znowuuu? Czemu, nie chcę nigdzie iść! Chcę się w tej chwili z tobą kochać! - Dąsał się niczym małe dziecko.
- Henry sprzeciwiasz mi się? - Uniósł do góry brew.
- Tak! Po stokroć tak! Nigdzie nie pójdę dopóki nie weźmiesz mnie w ramiona i nie zrobisz tego czego zażądam.
- A czego byś wtedy zażądał? - Pogłaskał go po policzku uważnie obserwując twarz.
- Kazałbym ci zerwać ze mnie ubrania, lizać, ssać i całować każdy zakamarek mojego ciała, a później wziąć mnie mocno i brutalnie, żebym poczuł jaki jesteś potężny i władczy. Eksplodował bym ci na brzuch i po kawałku pożarło by nas pożądanie. Co ty na to? - Wyszczerzył się.
- Ale ty masz bujną wyobraźnie, a teraz zmykaj bo muszę się ubrać. - Poczochrał mu włosy.
- Jesteś nieczuły! - Wskazał na niego palcem i zły trzasną drzwiami.
- Ehh dzieci. Nigdy nie będę chciał ich mieć. - Mówił do siebie na głos szukając w potężnej garderobie czegoś prostego do ubrania, czegoś mało wyróżniającego się.
- To się powinno nadać.
FIN
I tak oto mamy pierwszy rozdział, proszę o komentarze :) I opinie jak wam się podobało wprowadzenie i nowe opowiadanie. Co prawda nie jest jakieś wybitne i będzie nieco skomplikowane ale mam nadzieję że pokochacie je równie mocno co Skota i Daniela. Dziękuję i zapraszam na moje inne blogi.