sobota, 23 kwietnia 2022

7. Zatęskniony maniak

 Cóż za wstrętne uczucie opanowało moje ciało. Tak bardzo brzydziłem się własnych myśli i tak bardzo moje ciało chciało więcej takich bodźców. Po obudzeniu moja dłoń nadal spoczywała na moim penisie. Wzwód był sporych rozmiarów. Oddech przyśpieszony. Kiedy tylko poruszyłem dłonią, z moich ust wydarł się zduszony jęk. Co się ze mną dzieje. Tak bardzo pragnąłem duszy Jung Joon'a, a tak mocno oddziaływało na mnie jego ciało. Ścisnąłem leciutko trzon prącia 

- Jin, nie możesz się do tego masturbować. Ty obrzydliwy psycholu. 

Kolejna łza wypłynęła spod zamkniętej powieki. Zacząłem łkać nie mogąc pogodzić się z tym co działo się z moim ciałem. Było mi tak okropnie przykro i wstyd. 

- Muszę myśleć o czymś innym, Jin- hoon wyrzuć go ze swojej głowy. 

Pociągnąłem się za włosy siadając na łóżku. Zerknąłem na swoje odbicie. Dotknąłem swoich ust, które Pan Ryan patrząc w to lustro pocałował. Dotknąłem swojego nadgarstka drugą dłonią, który wtedy przytrzymał swoją szeroką, ciepłą dłonią. Przypomniał mi się jego wczorajszy dotyk na moim torsie, zanim zabrał mi swój telefon. Ciepło rozeszło się przechodząc z moich palących policzków po torsie w dół podbrzusza. 

- Tak, lepiej skup się na nim..

Nie wiedziałem kiedy, do tych myśli zacząłem rytmicznie poruszać dłonią w górę i w dół po połowie długości wzwodu. 

- Czemu nic nie pamiętam z mojej pierwszej nocy z nim.. - Jęknąłem wyobrażając sobie jak wchodzi do mieszkania ze swoim lubieżnym uśmiechem i całuje mnie przyciskając do ściany w korytarzu. Tak to mogło by wyglądać. Mogliśmy na wejściu całować się jak wygłodniałe nastolatki po alkoholu. Czy poszlibyśmy najpierw do salonu? Pan Ryan wygląda na takiego co raczej wciąga cię do sypialni i zamyka ci drogę ucieczki jak zwierzyna zagoniona w kozi róg. A może raczej oparł by mnie przodem rękami o okno w salonie, delektując się widokiem nocnej panoramy. Na samą myśl takiej pozycji z główki wypłynęła nowa porcja ejakulatu. Wyobraziłem sobie jego muskularne ciało za moim, trzymając moje nadgarstki w jednej ze swoich dłoni wysoko nad głową. Prawie byłem sobie w stanie wyobrazić chłód okna po zetknięciu z łokciami i przedramieniem. Westchnąłem, przyśpieszając ruchy dłonią, zmieniając je na bardziej okrężne. Ta fantazja było bardzo podniecająca. Wyobraziłem sobie jak mówi mi do ucha coś na tyle wstydliwego i wyuzdanego, że nie mogłem nawet zobrazować sobie tych słów w głowie. Jęk wyrwał się z mojego gardła kiedy w glowie pojawił mi się obraz jak obraca mnie do siebie, jednym pewnym ruchem i całuje żarliwie. Poczułem kropelki potu na czole. Odsunąłem mocniej kołdrę, poprawiając poduszkę pod głową. 

- Ryan, dotknij mnie - wyrwało mi się, przez co na chwilę otworzyłem przymknięte oczy. Smakowałem te słowa w ustach, oswajając się z nimi. Po chwili jednak powtórzyłem 

- Ryan, dotknij mnie.. - I oczami wyobraźni powędrowałem do dalszej części fantazji, w której Pan Ryan klęka przed moim.. Wypuściłem z dłoni penisa, przerywając. 

- O czym ja myślę?! - Uderzyłem pięścią w materac łóżka. 
- Jin, nie jesteś taki. Przestań.  - I wtedy zobaczyłem jak mój fiut pulsuje na samą myśl, że ten przystojny brunet wsunął by moją główkę w swoje usta. Opadłem na łóżka, nie mogąc już oprzeć się tym wyobrażeniom.
- Chcę się spuścić w jego lubieżne usta. - Zawstydziły mnie, moje własne słowa. Ale tym razem ruchy ręką nie zwolniły, ani nie przerwały czynności. Czułem jak dreszcze rozchodzą się po całym moim ciele, a to długo trzymane uczucie pożądania trawi całe moje ciało. Pojękiwałem głośno i zachłannie łapiąc powietrze w płuca. Pieściłem wrażliwy rowek u szczytu żołędzi penisa, wracając do głównych ruchów po całej długości trzonu. Nie wiem jak długo wyobrażałem sobie jak Pan Ryan liże i ssie mojego fiuta, ale w pewnym momencie poczułem jak robi mi się ciemno przed oczami, suchość w ustach i serce bijące w takim tempie jak przy sprincie. Nagle ostatni silny dreszcz przeszedł przez moje ciało prostując całą długość mojej męskości wyrywając z podbrzusza, cholernie silny orgazm. Ciśnienie było tak silne, że sperma trysnęła mi nie tylko na dłoń, ale i na lustro stojące przed łóżkiem. Westchnąłem jeszcze raz, poddając się ostatnim spazmom wychodzącym z mojego ciała. Wyjąłem z nocnej szafki przy łóżku chusteczki nawilżane zmywając z dłoni ostatnie dowody na czyn, który popełniłem w łóżku. Opadłem głową na poduszki, czując kompletny reset mózgu. 

Postanowiłem przeleżeć ten dzień w łóżku. Czułem jak kolejna fala emocjonalnej żałości wkrada mi się do umysłu w postaci natrętnych myśli. Dopiero wieczorem po długiej relaksującej kąpieli w wannie poczułem się na tyle rozgrzeszony, aby wyjść i poćwiczyć na siłownie. Narzuciłem na głowę czapkę z daszkiem. Bluza i sportowe spodnie dopełniły cały outfit. 

Zjeżdżając do garażu, spotkałem w windzie tego samego chłopaka co wczoraj. Opuściłem daszek nieco niżej nie chcąc zaczynać rozmowy. Minąłem go jak najszybciej i z zadowoleniem ruszyłem w stronę miejsca parkingowego, bez konfrontacji sąsiedzkiej. Z irytacją zauważyłem kolejną karteczkę za wycieraczką 

„Mówiłem Ci łosiu, żebyś tu nie parkował.” 

Zgniotłem kawałek papieru i wrzuciłem do kieszeni bluzy. Jak ktoś śmie zwracać mi uwagę odnośnie mojego parkowania na moim miejscu parkingowym. Które notabene nie było wcale tanie!

Za chwilę dzięki małemu ruchowi na drogach i szybkości mojego samochodu dotarłem przed budynek siłowni. Zrobiłem typową dla mnie serię ćwiczeń. Czułem jak wraz z potem wylewa się ze mnie zduszona gorycz w sercu. Uśmiechnąłem się nawet parę razy do siebie, dumny że potrafię nad sobą w tym momencie zapanować. Po szybkim prysznicu, narzuciłem na siebie ciemne spodnie i biały sweter. Ułożyłem średniej długości włosy, napawając się swoim odbiciem w lustrze. Moje poczynania przerwał dźwięk wibracji w telefonie. Wyjąłem telefon, sprawdzając wiadomość. 

22:03 wiadomość od: Siorka

Będę za pięć minut u ciebie! 


Ale z niej mały natręt. W duchu jednak mocno się cieszyłem. Gdyby nie jej przysługa nie wszedł bym anonimowo na imprezę Ryana i nie odzyskał bym samochodu z domu rodzinnego. Bardzo mi ulżyło kiedy Ji-soo napisała mi, że czas na spłatę długu i że zabiera mój samochód na przejażdżkę. Dzięki temu nie musiałem tłuc się uberem do domu ojca i matki. Bałem się, że tym razem mama będzie wypytywać czemu przyleciałem do polski kiedy powinienem być w Korei przy wydaniu nowego albumu. I mój dobry nastrój szlag nagle trafił. 


22:06 wiadomość do: Siorka

Będę w domu za 15. Rozgość się. 


W 10 dojechałem do sklepu niedaleko mieszkania. Male azjatyckie delikatesy były zaopatrzone we wszystkie dobrocie jakich tym razem było mi trzeba. Kupiłem mrożone mandu, soju (koreańkie wino) gotowe opakowanie kimchi z rzodkiewki i pokrojoną wołowinę w cienkie plastry. Do koszyka poleciał również gotowy ryż w porcji do mikrofali, porcja boczku do grillowania i liście sezamu. Sos do marynowania mięsa i do koreańskiego bbq. 

Już wychodziłem ze sklepu kiedy go zobaczyłem. Rzuciłem się w pogoń widząc mężczyznę wyglądem przypominającym jego. 

- Jung-Joon - wydarłem się. Ale osoba idąca przede mną nie zatrzymała się nawet na sekundę. Serce łomotało mi się o żebra boleśnie, znacząco spłycając mój oddech. Kiedy już dosięgnąłem ramienia tej osoby, poczułem okropny ból w głowie. Ale tak silny, że upuściłam jedną z dwóch siatek z zakupami. Dźwięk tłuczonego szkła ogłuszył mnie kompletnie. Miałem wrażenie, że jestem w komorze dźwiękoszczelnej, gdzie dźwięk się nie rozchodzi. Przed padnięciem na kolana zobaczyłem lekko przerażoną twarz przechodnia, którego szarpnąłem za ramie. Widziałem jak jego usta poruszają się, ale kompletnie nic nie słyszałem. Nie wiem jak długo to trwało, ale kiedy ból ustąpił przechodnia już nie było, a inni przechodnie zerkali na mnie ukradkiem, ciekawscy co się stało. 

- Czy wezwać karetkę? Proszę Pana? Słyszy mnie pan? 

Byłem przerażony tym co się stało. Jedyne co słyszałem to namacalny dźwięk bólu jaki przeszywał teraz moją głowę. Widziałem krzyczącą do mnie kobietę, ale nie potrafiłem zareagować czy ją usłyszeć. Bodźce do mnie nie dochodziły. Widziałem kolejne pary butów przechodniów gromadzące się dookoła mnie. I nagle ktoś sprawił, że ten tłum zniknął. 

- Popatrz na mnie

Dźwięk rozchodził się jak pod wodą, ale powoli do mnie dochodził. 

- Wdech i wydech, patrz na mnie i skup się na oddechu. 

Starałem na tym się skoncentrować. Powoli dźwięk stawał się mniej zagłuszony. Patrzyłem na mężczyznę mówiącego do mnie, kucał przy mnie, trzymając mnie za ramiona. Miał piękny kolor oczu. Zielony pomieszany z brązem. 

- Słyszę cie…

Zdołałem z siebie wydusić. 

- Oddychaj, zaraz powinno ci się zrobić trochę lepiej. Jesteś bezpieczny, wszystko jest okej. A teraz wdech… i długi spokojny wydech. 

Mówił do mnie spokojnym tonem. Wsłuchiwałem się w ten głos i pozwalałem się uspokoić. 

Skupiałem się  na  ciepłu, którym obcy emanował. Wdech i wydech. Ten niesamowity kolor oczu przeszywał mnie na wskroś. Czułem jak jego ręce spoczywające na moich ramionach unoszą się i opadają.


***


Kolejny rozdział Iskry. Malo mnie tu ostatnio kochani. nie mogę obiecać poprawy. Pisanie nie może być u mnie formą obowiązku bo przestaje mieć wtedy z tego przyjemność. Ale pewnie rodział tym razem będzie szybciej niż za rok - obiecuje :)


Wasza D.

5 komentarzy:

  1. Hejeczka,
    muszę powiedzieć że opowiadania są ekstra  świetnie piszesz... i czekam na kontynuację drarry... mam  nadzieję że rok czekać się nie będzie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejeczka,
    kochana martwi mnie ta cisza i to bardzo... wróć do nas...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    kochana tęsknię, i mówiąc szczerze wykrakałam, bo już ponad rok minął...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    kochana powróć tutaj do nas, bardzo tęsknię...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Hejeczka,
    kochana bardzo tęsknię za Twoimi opowiadaniami, proszę wróć tutaj...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoją opinię.