środa, 18 grudnia 2024

12. Towarzysz w opresji

Łapałem oddech po szalonych trzech godzinach na parkiecie. Taniec to zdecydowanie to co poprawiało mi nastrój i cieszyłem się jak dziecko, że moja młodsza siostra zabrała mnie akurat na tą imprezę. W stolicy Korei Południowej gdzie do tej pory mieszkałem nie miałem okazji pokazywać się na imprezach. Praca i jeszcze raz praca, ciągłe trasy koncertowe, dbanie o wizerunek, wywiady, show telewizyjne, udział w reklamach i oczywiście treningi uniemożliwiły mi życie osobiste, a także większość rozrywek. Dopiero teraz dostrzegłem ile ominęło mnie w życiu, przez bycie idolem. Barman puścił mi oczko kiedy zapytałem czy drink może być na bazie coli zero. Uśmiech wykwitł na moich ustach. Wydarzenia podczas mojego chwilowego pobytu w Polsce, zdawały się nieco liznąć rany które pojawiły się z powodu Suck Chin'a. Ludzie w Polsce podrywali mnie nie ze względu na moją sławę tylko mój urok osobisty, albo wygląd. Podbudowało to nieco moje połamane przez chłopaka ego. Nigdy nie czułem się tak niepewnie jak przy nim. 

Mój kolejny drink jakim było martini z oliwką na wykałaczce wylądowało przede mną. Cuba libre, nie smakowało jednak tak dobrze jak pamiętałem z czasów licealnych. Przez cały czas podążał za mną wzrok wysokiego barmana z kruczo czarnymi włosami, który całą noc serwował mi drinki i posyłał mi urocze uśmieszki. Miał piękne białe, proste zęby. Jego kły wydawały się dłuższe niż statystyczne i dodawało mu to pazura. Przeszedł mnie dreszcz kiedy przejechał dłonią po moich palcach stawiając przede mną kieliszek. Chwyciłem wykałaczkę i sugestywnie zdjąłem z niej oliwkę. Niestety z transu wyrwała mnie siostra. Ostatnie co widziałem to jego skupione na mnie oczy i pogłębiające się dołeczki. Czyż on nie był słodki?

-Jin.. ups.. kuzynie Woo jin'ie, czy potowarzyszysz nam na zewnątrz w palarni?

- Ji seo przecież ani ja ani ty nie palimy. - Zmarszczyłem brwi, ale już czułem się ciągnięty z kieliszkiem próbując nie uronić ani kropli.

- Mój eks tak będzie więc muszę się odegrać. A ty jesteś najlepszym materiałem wybuchowym jaki teraz mam w rękach. 

- To ty masz jakiegoś eks na którym Ci zależało?!

- Zdarzyło się. Gdybym mogła jeszcze bym go przeleciała. I mam ogromną nadzieję że mój podstęp się powiedzie. - Zachichotała złowieszczo a jej uścisk nie zelżał ani na chwilę. Byłem narzędziem w jej rękach. A skoro już sobie coś wymyśliła to nie odpuści. 

Ten klub był naprawdę wyjątkowy. Niesamowity wystrój, nastrojowa muzyka, świetna obsługa. Ciekawiło mnie tylko dlaczego jest w nim tak mało ludzi w porównaniu do innych miejsc na mapie warszawy. Prowadziły nas do palarni mocno przytłumione podsufitowe panele led w kolorze niebiesko-fioletowym. Dobrze, że byłem Azjatą, bo typowe bladziochy w tym oświetleniu wyglądały wyjątkowo niekorzystnie. Mijaliśmy twarze przemieszczając się, patrzące na mnie to na moją siostrę, a ja nie mogłem uwierzyć że ktoś wybrał taki kolor oświetlenia. 

Palarnią okazało się pomieszczenie z otwieranym przeszklonym dachem. Poczułem przyjemny chłód, kontrastujący z dłonią Ji seo, która trzymała mnie za rękę. 

- To ten blondyn w rogu. - Wyszeptała mi do ucha. Opierałem się o chłodną kamienną ścianę dopijając moje martini, a moja dużo niższa siostra wyposażona w wysokie szpilki z łatwością zrównała się ze mną wzrostem. Miała na sobie piękną czarną sukienkę sięgającą za kolano z odkrytymi ramionami. Rozcięcia w tej sukience budziły we mnie instynkt ojcowski. Wyglądała pięknie, ale taka rozkryta że aż zdjąłem moją marynarkę i założyłem jej na ramiona.

- Czy to nie jest ten sam facet z którym nakryłem cię u mnie w mieszkaniu?

- Nie, to jego brat bliźniak.

- Przeleciałaś obu?

- Tylko widzisz, jego braciszek nie jest aż taki kreatywny w łóżku. Mają takie same pałki, ale używają ich inaczej - zachichotała. 

- Oho, zadziałało bo patrzy się centralnie na nas prawie jakby chciał wywiercić mi w głowie dziurę. - Brunetka zaśmiała się przysuwając się do mnie bliżej. Z jego perspektywy musiało to wyglądać jakbyśmy byli flirtującą ze sobą parą. Szczególnie kiedy przysuwała się żeby powiedzieć mi coś na ucho. 

- Przestań mi dmuchać do ucha bo jak mi stanie z twojego powodu to więcej się do Ciebie nie odezwę. - zagroziłem i zmarszczyłem się. 

- Przestań z tą miną bo pomyśli że się kłócimy. Uśmiechnij się braciszku..szeroko - ostatnie słowo wycedziła przez zęby, przez co roześmiałem się sztucznie ujmując jej podbródek w dłoń. Jeśli wyjdziesz z klubu z tym facetem, za tą niemoralną przysługę za którą dostanę Oskara, sprzątasz mi mieszkanie. Zachichotała i kokieteryjnie poprawiła swoje długie błyszczące włosy. Wyciągneła z torebki vipera, a mnie od razu stężała twarz.

- Jeśli to zapalisz to osobiście zaraz wrzucę to gówno do kosza. 

- Braciszku, to niewinna zabawka, bez nikotyny. - Wyjęła mi kieliszek mojego prawie pustego martini i wyzerowała. A zaraz po tym zaciągnęła się dymem. Wyrwałem jej urządzenie z ręki i wyciągnąłem ją z palarni, wbijając palce w nadgarstek. 

- Przesadzasz siostrzyczko. - Syknąłem.

- Przestań mi tatusiować. - Odwróciła się przelotnie i uśmiech wykwitł na jej pełnych ustach. 

- Plan się powiódł. - skwitowała zadowolona z siebie dając mi całusa w policzek. 

- Ji seo, szminka.. Znikaj i daj mi się teraz zabawić skoro wykonałem zadanie skrzydłowego. 

Swoje kroki skierowałem do łazienki, żeby skorzystać z pisuaru i zmyć to intensywnie czerwone cholerstwo z twarzy. Sikałem długo zważywszy, że był to pierwszy raz od wejścia do klubu, gdzie wypiłem sporo płynów. Ramie w ramie pojawił się koło mnie jakiś facet. Mógł poczekać i według zasady użyć co drugiego pisuaru. Zerknął zza muszli, a ja podniosłem wzrok skrzywiony na tego pojeba, który obczaił mi fiuta. Jakież było moje zdziwienie kiedy mój wzrok napotkał ex siostry. Zrezygnowałem z konfrontacji zamiast tego zapinając rozporek i idąc umyć ręce. Chusteczka gówno dała i ślad czerwieni nadal pozostawał  na moim policzku, niestety tylko nieco wyblakły. 

- Chcesz się dzisiaj zabawić z moją dziewczyną? - Odwróciłem się na dźwięk czyjegoś głosu kierowanego do mnie.  

- Słucham? - Jak tylko to powiedziałem popchnął mnie na umywalkę. Udało mi się nie potknąć, ale furia jaką zobaczyłem na jego twarzy nie zwiastowała nic dobrego. 

- Chyba coś Ci się pomyliło. - Uniosłem dłonie w geście pokojowych zamiarów.

- Obściskiwałeś się z Ji seo. - Złapał mnie za koszulkę i rzucił w stronę pisuarów. 

- To nie tak. Jesteśmy jak rodzina - Próbowałem się wytłumaczyć i nie spalić swojej przykrywki. Drzwi do łazienki wydały z siebie dźwięk.

Moje tłumaczenia na nic się zdały bo lekko przypakowany, wyższy ode mnie i bardziej agresywny facet nie słuchał wcale. Wiedziałem, że to się może źle dla mnie skończyć. Czułem straszny ból w lędźwiach, przez uderzenie o umywalki i o pisuary. Chwycił mnie za szmaty i już zamknąłem oczy oczekując na pięść obijaną o moją szczękę kiedy, nic z tego nie nastąpiło a do moich uszu doleciał dźwięk tego męskiego głębokiego głosu. 

- Skarbie czy ten facet ci się narzuca? - Otworzyłem oczy wbijając zszokowane spojrzenie w Orgazm, tj Pana Ryana. Brązowowłosy górował nad blondynem nieznacznie. Był ubrany w szmaragdowy garnitur i czarną koszulę. Trzymał rękę blondyna wykręconą do tyłu, a drugą na jego karku przyciskając młodego mężczyznę w dół tak, że był w stanie obserwować tylko podłogę. 

- Puszczę cię, a ty wypierdolisz z tej łazienki i więcej nie tkniesz mojego cukiereczka jasne?

Ex chłopak Ji seo pokiwał nieznacznie głową na tyle na ile miał możliwości ruchu. 

- Nie słyszałem - warknął władczo przez co przeszedł mnie dreszcz ekscytacji. Zagryzłem wargi czując ciepło w podbrzuszu. 

- Yes, kurwa! - Syknął blondyn. Aż szkoda było krzywdzić takiego cherubinka bo tak bym opisał jego urodę, ale Ryan chyba nic mu nie zrobi. *Ich rozmowa przebiegała po angielsku. Jak i każda rozmowa Jin'a z Ryanem.*

Kiedy go puścił wściekły blondyn dyszał. Mój obrońca chwycił go jeszcze za podbródek i szepnął mu coś na ucho przez co blondyn z obrzydzeniem i strachem wyszedł zamaszyście z łazienki nie myjąc nawet rąk. Wzdychnąłem ciężko czując jak powoli adrenalina opuszcza moje ciało. Podszedłem do umywalki umyć dłonie. Kiedy Pan Ryan skorzystał z pisuaru mój umysł niebezpiecznie skręcił w kierunku nieprzyzwoitych myśli. Wyszedłem i postanowiłem zaczekać na niego przed drzwiami do łazienki. Nie mogłem być z nim w takim miejscu sam na sam. Za duże ryzyko że się na niego rzucę po tych wszystkich erotycznych snach. 

- Panie Ryan - zatrzymałem go kiedy wyszedł.

- Nic Ci nie jest? - Zapytał łapiąc mnie za podbródek obserwując moją twarz uważnie. 

- Dzięki tobie nie. Dziękuję, ten facet coś źle zrozumiał. - Skłamałem odwracając wzrok. Który natychmiast zwrócił się na postać przede mną, kiedy poczułem jego oddech na moich ustach. Przejechał palcem po miejscu w którym miałem ślad od szminki. 

- Ogniem można się poparzyć skarbie.

Wypowiedział to prawie stykając nasze usta i polizał mnie po nich wolno i seksownie. A ja czułem jak moje serce ruszyło do biegu. Przestałem na chwilę oddychać, co było błędem bo spragniony tlenu uchyliłem usta. Samiec alfa stojący za mną objął swoimi wargami moje najpierw dolną część, a później górną i tak na przemian, a ja prawie jęknąłem mu w usta. Zaraz po tym do zabawy dołączył jego język trącając mój. Do tego przycisnął mnie nieznacznie do ściany, ściskając moje ramiona. Całował mnie z taką pasją jakby miał bez tego umrzeć. Czułem gorąc na biodrze gdzie spoczywała jego dłoń i na plecach gdzie trzymał drugą. Słyszałem mlaskanie kiedy mnie całował i czułem jak rozpadam się pod jego dotykiem. Serce mi waliło, basy z głośników wzmagały moją gęsią skórkę na ramionach i czułem jak moje obcisłe skórzane spodnie duszą mojego penisa boleśnie. Przestał mnie całować.

Skrzywiłem się, a Ryan spojrzał w dół moich spodni gdzie powędrowała bezwiednie moja ręka. Nie wydałem z siebie żadnego dźwięku kiedy pociągnął mnie za sobą. Szedł w pośpiechu, a jednocześnie opanowany. Doszliśmy do loży vip na piętrze, które były od siebie oddzielone czarnym mocno transparentnym szkłem, które jednak do połowy były matowe. W loży znajdowały się skórzane kanapy i stolik. Źródłem światła była listwa przymocowana do podwyższenia podłogi. Na stoliku stała butelka chyba jakiegoś whisky i dwie szklanki. Ciekawe z kim tu był. Butelka była już napoczęta. 

- Napijesz się? - Zaproponował swoim głębokim głosem uwodząc moje uszy. Dotknął kolczyka który znajdował się w mojej prawej małżowinie, złożył tam małego całusa, po czym dotknął uprzęży którą miałem założoną na klatkę piersiową na koszulkę. (Zdjęcie jak wyglądał Jin macie pod koniec poprzedniego rozdziału) Miał bardzo poważną minę, a jednocześnie był taki pociągający. 

***

Poniżej sukienka Ji seo i garnitur pana Ryana.



1 komentarz:

  1. Hejeczka,
    och matko bardzo mnie cieszy Twój powrót tutaj, i że tak często pojawiają się nowe rozdziały... mam zaległości trochę w czytaniu, ale choć po trochu staram się czytać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoją opinię.