środa, 18 grudnia 2024

12. Towarzysz w opresji

Łapałem oddech po szalonych trzech godzinach na parkiecie. Taniec to zdecydowanie to co poprawiało mi nastrój i cieszyłem się jak dziecko, że moja młodsza siostra zabrała mnie akurat na tą imprezę. W stolicy Korei Południowej gdzie do tej pory mieszkałem nie miałem okazji pokazywać się na imprezach. Praca i jeszcze raz praca, ciągłe trasy koncertowe, dbanie o wizerunek, wywiady, show telewizyjne, udział w reklamach i oczywiście treningi uniemożliwiły mi życie osobiste, a także większość rozrywek. Dopiero teraz dostrzegłem ile ominęło mnie w życiu, przez bycie idolem. Barman puścił mi oczko kiedy zapytałem czy drink może być na bazie coli zero. Uśmiech wykwitł na moich ustach. Wydarzenia podczas mojego chwilowego pobytu w Polsce, zdawały się nieco liznąć rany które pojawiły się z powodu Suck Chin'a. Ludzie w Polsce podrywali mnie nie ze względu na moją sławę tylko mój urok osobisty, albo wygląd. Podbudowało to nieco moje połamane przez chłopaka ego. Nigdy nie czułem się tak niepewnie jak przy nim. 

Mój kolejny drink jakim było martini z oliwką na wykałaczce wylądowało przede mną. Cuba libre, nie smakowało jednak tak dobrze jak pamiętałem z czasów licealnych. Przez cały czas podążał za mną wzrok wysokiego barmana z kruczo czarnymi włosami, który całą noc serwował mi drinki i posyłał mi urocze uśmieszki. Miał piękne białe, proste zęby. Jego kły wydawały się dłuższe niż statystyczne i dodawało mu to pazura. Przeszedł mnie dreszcz kiedy przejechał dłonią po moich palcach stawiając przede mną kieliszek. Chwyciłem wykałaczkę i sugestywnie zdjąłem z niej oliwkę. Niestety z transu wyrwała mnie siostra. Ostatnie co widziałem to jego skupione na mnie oczy i pogłębiające się dołeczki. Czyż on nie był słodki?

-Jin.. ups.. kuzynie Woo jin'ie, czy potowarzyszysz nam na zewnątrz w palarni?

- Ji seo przecież ani ja ani ty nie palimy. - Zmarszczyłem brwi, ale już czułem się ciągnięty z kieliszkiem próbując nie uronić ani kropli.

- Mój eks tak będzie więc muszę się odegrać. A ty jesteś najlepszym materiałem wybuchowym jaki teraz mam w rękach. 

- To ty masz jakiegoś eks na którym Ci zależało?!

- Zdarzyło się. Gdybym mogła jeszcze bym go przeleciała. I mam ogromną nadzieję że mój podstęp się powiedzie. - Zachichotała złowieszczo a jej uścisk nie zelżał ani na chwilę. Byłem narzędziem w jej rękach. A skoro już sobie coś wymyśliła to nie odpuści. 

Ten klub był naprawdę wyjątkowy. Niesamowity wystrój, nastrojowa muzyka, świetna obsługa. Ciekawiło mnie tylko dlaczego jest w nim tak mało ludzi w porównaniu do innych miejsc na mapie warszawy. Prowadziły nas do palarni mocno przytłumione podsufitowe panele led w kolorze niebiesko-fioletowym. Dobrze, że byłem Azjatą, bo typowe bladziochy w tym oświetleniu wyglądały wyjątkowo niekorzystnie. Mijaliśmy twarze przemieszczając się, patrzące na mnie to na moją siostrę, a ja nie mogłem uwierzyć że ktoś wybrał taki kolor oświetlenia. 

Palarnią okazało się pomieszczenie z otwieranym przeszklonym dachem. Poczułem przyjemny chłód, kontrastujący z dłonią Ji seo, która trzymała mnie za rękę. 

- To ten blondyn w rogu. - Wyszeptała mi do ucha. Opierałem się o chłodną kamienną ścianę dopijając moje martini, a moja dużo niższa siostra wyposażona w wysokie szpilki z łatwością zrównała się ze mną wzrostem. Miała na sobie piękną czarną sukienkę sięgającą za kolano z odkrytymi ramionami. Rozcięcia w tej sukience budziły we mnie instynkt ojcowski. Wyglądała pięknie, ale taka rozkryta że aż zdjąłem moją marynarkę i założyłem jej na ramiona.

- Czy to nie jest ten sam facet z którym nakryłem cię u mnie w mieszkaniu?

- Nie, to jego brat bliźniak.

- Przeleciałaś obu?

- Tylko widzisz, jego braciszek nie jest aż taki kreatywny w łóżku. Mają takie same pałki, ale używają ich inaczej - zachichotała. 

- Oho, zadziałało bo patrzy się centralnie na nas prawie jakby chciał wywiercić mi w głowie dziurę. - Brunetka zaśmiała się przysuwając się do mnie bliżej. Z jego perspektywy musiało to wyglądać jakbyśmy byli flirtującą ze sobą parą. Szczególnie kiedy przysuwała się żeby powiedzieć mi coś na ucho. 

- Przestań mi dmuchać do ucha bo jak mi stanie z twojego powodu to więcej się do Ciebie nie odezwę. - zagroziłem i zmarszczyłem się. 

- Przestań z tą miną bo pomyśli że się kłócimy. Uśmiechnij się braciszku..szeroko - ostatnie słowo wycedziła przez zęby, przez co roześmiałem się sztucznie ujmując jej podbródek w dłoń. Jeśli wyjdziesz z klubu z tym facetem, za tą niemoralną przysługę za którą dostanę Oskara, sprzątasz mi mieszkanie. Zachichotała i kokieteryjnie poprawiła swoje długie błyszczące włosy. Wyciągneła z torebki vipera, a mnie od razu stężała twarz.

- Jeśli to zapalisz to osobiście zaraz wrzucę to gówno do kosza. 

- Braciszku, to niewinna zabawka, bez nikotyny. - Wyjęła mi kieliszek mojego prawie pustego martini i wyzerowała. A zaraz po tym zaciągnęła się dymem. Wyrwałem jej urządzenie z ręki i wyciągnąłem ją z palarni, wbijając palce w nadgarstek. 

- Przesadzasz siostrzyczko. - Syknąłem.

- Przestań mi tatusiować. - Odwróciła się przelotnie i uśmiech wykwitł na jej pełnych ustach. 

- Plan się powiódł. - skwitowała zadowolona z siebie dając mi całusa w policzek. 

- Ji seo, szminka.. Znikaj i daj mi się teraz zabawić skoro wykonałem zadanie skrzydłowego. 

Swoje kroki skierowałem do łazienki, żeby skorzystać z pisuaru i zmyć to intensywnie czerwone cholerstwo z twarzy. Sikałem długo zważywszy, że był to pierwszy raz od wejścia do klubu, gdzie wypiłem sporo płynów. Ramie w ramie pojawił się koło mnie jakiś facet. Mógł poczekać i według zasady użyć co drugiego pisuaru. Zerknął zza muszli, a ja podniosłem wzrok skrzywiony na tego pojeba, który obczaił mi fiuta. Jakież było moje zdziwienie kiedy mój wzrok napotkał ex siostry. Zrezygnowałem z konfrontacji zamiast tego zapinając rozporek i idąc umyć ręce. Chusteczka gówno dała i ślad czerwieni nadal pozostawał  na moim policzku, niestety tylko nieco wyblakły. 

- Chcesz się dzisiaj zabawić z moją dziewczyną? - Odwróciłem się na dźwięk czyjegoś głosu kierowanego do mnie.  

- Słucham? - Jak tylko to powiedziałem popchnął mnie na umywalkę. Udało mi się nie potknąć, ale furia jaką zobaczyłem na jego twarzy nie zwiastowała nic dobrego. 

- Chyba coś Ci się pomyliło. - Uniosłem dłonie w geście pokojowych zamiarów.

- Obściskiwałeś się z Ji seo. - Złapał mnie za koszulkę i rzucił w stronę pisuarów. 

- To nie tak. Jesteśmy jak rodzina - Próbowałem się wytłumaczyć i nie spalić swojej przykrywki. Drzwi do łazienki wydały z siebie dźwięk.

Moje tłumaczenia na nic się zdały bo lekko przypakowany, wyższy ode mnie i bardziej agresywny facet nie słuchał wcale. Wiedziałem, że to się może źle dla mnie skończyć. Czułem straszny ból w lędźwiach, przez uderzenie o umywalki i o pisuary. Chwycił mnie za szmaty i już zamknąłem oczy oczekując na pięść obijaną o moją szczękę kiedy, nic z tego nie nastąpiło a do moich uszu doleciał dźwięk tego męskiego głębokiego głosu. 

- Skarbie czy ten facet ci się narzuca? - Otworzyłem oczy wbijając zszokowane spojrzenie w Orgazm, tj Pana Ryana. Brązowowłosy górował nad blondynem nieznacznie. Był ubrany w szmaragdowy garnitur i czarną koszulę. Trzymał rękę blondyna wykręconą do tyłu, a drugą na jego karku przyciskając młodego mężczyznę w dół tak, że był w stanie obserwować tylko podłogę. 

- Puszczę cię, a ty wypierdolisz z tej łazienki i więcej nie tkniesz mojego cukiereczka jasne?

Ex chłopak Ji seo pokiwał nieznacznie głową na tyle na ile miał możliwości ruchu. 

- Nie słyszałem - warknął władczo przez co przeszedł mnie dreszcz ekscytacji. Zagryzłem wargi czując ciepło w podbrzuszu. 

- Yes, kurwa! - Syknął blondyn. Aż szkoda było krzywdzić takiego cherubinka bo tak bym opisał jego urodę, ale Ryan chyba nic mu nie zrobi. *Ich rozmowa przebiegała po angielsku. Jak i każda rozmowa Jin'a z Ryanem.*

Kiedy go puścił wściekły blondyn dyszał. Mój obrońca chwycił go jeszcze za podbródek i szepnął mu coś na ucho przez co blondyn z obrzydzeniem i strachem wyszedł zamaszyście z łazienki nie myjąc nawet rąk. Wzdychnąłem ciężko czując jak powoli adrenalina opuszcza moje ciało. Podszedłem do umywalki umyć dłonie. Kiedy Pan Ryan skorzystał z pisuaru mój umysł niebezpiecznie skręcił w kierunku nieprzyzwoitych myśli. Wyszedłem i postanowiłem zaczekać na niego przed drzwiami do łazienki. Nie mogłem być z nim w takim miejscu sam na sam. Za duże ryzyko że się na niego rzucę po tych wszystkich erotycznych snach. 

- Panie Ryan - zatrzymałem go kiedy wyszedł.

- Nic Ci nie jest? - Zapytał łapiąc mnie za podbródek obserwując moją twarz uważnie. 

- Dzięki tobie nie. Dziękuję, ten facet coś źle zrozumiał. - Skłamałem odwracając wzrok. Który natychmiast zwrócił się na postać przede mną, kiedy poczułem jego oddech na moich ustach. Przejechał palcem po miejscu w którym miałem ślad od szminki. 

- Ogniem można się poparzyć skarbie.

Wypowiedział to prawie stykając nasze usta i polizał mnie po nich wolno i seksownie. A ja czułem jak moje serce ruszyło do biegu. Przestałem na chwilę oddychać, co było błędem bo spragniony tlenu uchyliłem usta. Samiec alfa stojący za mną objął swoimi wargami moje najpierw dolną część, a później górną i tak na przemian, a ja prawie jęknąłem mu w usta. Zaraz po tym do zabawy dołączył jego język trącając mój. Do tego przycisnął mnie nieznacznie do ściany, ściskając moje ramiona. Całował mnie z taką pasją jakby miał bez tego umrzeć. Czułem gorąc na biodrze gdzie spoczywała jego dłoń i na plecach gdzie trzymał drugą. Słyszałem mlaskanie kiedy mnie całował i czułem jak rozpadam się pod jego dotykiem. Serce mi waliło, basy z głośników wzmagały moją gęsią skórkę na ramionach i czułem jak moje obcisłe skórzane spodnie duszą mojego penisa boleśnie. Przestał mnie całować.

Skrzywiłem się, a Ryan spojrzał w dół moich spodni gdzie powędrowała bezwiednie moja ręka. Nie wydałem z siebie żadnego dźwięku kiedy pociągnął mnie za sobą. Szedł w pośpiechu, a jednocześnie opanowany. Doszliśmy do loży vip na piętrze, które były od siebie oddzielone czarnym mocno transparentnym szkłem, które jednak do połowy były matowe. W loży znajdowały się skórzane kanapy i stolik. Źródłem światła była listwa przymocowana do podwyższenia podłogi. Na stoliku stała butelka chyba jakiegoś whisky i dwie szklanki. Ciekawe z kim tu był. Butelka była już napoczęta. 

- Napijesz się? - Zaproponował swoim głębokim głosem uwodząc moje uszy. Dotknął kolczyka który znajdował się w mojej prawej małżowinie, złożył tam małego całusa, po czym dotknął uprzęży którą miałem założoną na klatkę piersiową na koszulkę. (Zdjęcie jak wyglądał Jin macie pod koniec poprzedniego rozdziału) Miał bardzo poważną minę, a jednocześnie był taki pociągający. 

***

Poniżej sukienka Ji seo i garnitur pana Ryana.



piątek, 29 listopada 2024

11. Niefortunne zdarzenia

Po kolejnym ataku paniki tym razem podczas kierowania auta, wygooglowałem specjalistę na drugim końcu miasta. W czapce z daszkiem siedziałem w poczekalni modląc się w duchu abym w poradni zdrowia psychicznego nie spotkał żadnego fana kpopu który mógłby mnie rozpoznać. W Polsce nie miałem aż tylu fanów najwyraźniej bo po tygodniu bycia tutaj nikt jeszcze mnie nie rozpoznał.

- Pan Han? - Z jednego z pokoju wyszła lekarka.

Czy w Polsce nie wprowadzono RODO? Dlaczego wywołują mnie z nazwiska? Przeklinałem w myślach. Zerwałem się na równe nogi i jak najszybciej wszedłem do gabinetu. Starałem się powiedzieć jej jak najmniej podczas wizyty ale w pewnym momencie chcąc zataić prawdę nieco pogubiłem się w zeznaniach. Mam nadzieję, że nie wyczuła tutaj żadnego podstępu z mojej strony. Nawet jeśli trochę kłamałem i omijałem prawdę, myślałem o prawdziwych sytuacjach które najwyraźniej doprowadziły mnie do tego jak czuję się teraz. Czy to możliwe, żebym miał ataki paniki z powodu odrzucenia miłosnego? Son Suck Chin, moja pierwsza miłość. Wyobraziłem sobie go jak zawsze z uśmiechem na ustach opierającego się o moje ramie. Siedzących i patrzących na siebie po kolejnej próbie doszlifowania układu do singla z nowej płyty. Całe 40 minut doktor patrzyła się na mnie z zaciśniętymi ustami w wąską linię i przenosiła z nogi na nogę. Czy aby na pewno jej mowa ciała powinna tak wyglądać podczas słuchania pacjenta? Kobieta miała burzę rudych loków i wglądała jak żywcem wyjęta z filmu "Pretty woman", młodziutka Julia Roberts. Jej zielone oczy świdrowały mnie na wskroś. Beżowe ściany niejako koiły moje dzisiejsze nerwy. Usiadłem wygodniej na czerwonej kanapie, wpatrując się w wyrośniętego fikusa stojącego w kącie pomieszczenia. 

- Na koniec jeszcze mogę polecić oprócz terapeuty, receptę na leki które pomogą uspokoić te stany lękowe, których pan doświadcza. Niestety takie specyfiki najwcześniej zaczną działać dopiero po miesiącu. 

- Um, jasne możemy spróbować farmakoterapii. 

- Panie Han, trauma to bardzo częste zjawisko w stresującym środowisku w jakim pan żyje. Leki w połączeniu z terapią to skuteczna metoda leczenia. - Nawinęła sobie pasmo kręconych włosów na palec. Nie byłem pewny czy to miało być flirciarsko czy po prostu ma taki odruch. Kiedy czułem, że wizyta chyli się ku końcowi, podeszła do mnie stojącego przed kanapą i lekko popchnęła mnie żebym usiadł. 

- Jest jeszcze jedna metoda, która bezpośrednio może wpłynąć na redukcję stresu. - Spojrzałem jak przygryza dolną wargę i po chwili zawahania całuje mnie w usta. Kobieta nadal stoi ale opiera jedno kolano pomiędzy moimi nogami. Po chwili delikatnego pocałunku na który jej pozwoliłem, pogłębia go i staje się bardziej namiętna. Uszom i oczom nie mogę uwierzyć. Czuję jak kark zaczyna mnie boleć przez trzymanie go w pozycji do góry. Kobieta całuje niesamowicie. Rozpływam się niczym czekolada zostawiona na słońcu. Moje spragnione ciało reaguje intensywnie i już czuję, że w bieliźnie spoczywa podekscytowany, salutujący penis. Odznacza się na jasnych spodniach. Czuję jej rękę na swoim udzie i zastanawiam się czy nie powinienem tego przerwać. To nie jest zachowanie Han Jin hoon'a, który dba o swoją prezencję w mediach, który jest częścią koreańskiego boy bandu. To w najczystszej postaci Jin z liceum, który był zawadiackim podrywaczem. Przestaje mnie całować, a ja odchylam głowę jeszcze mocniej do tyłu, wypuszczając głośno powietrze kiedy jej dłoń po błyskawicznym rozpięciu spodni masuje mnie przez materiał bokserek. Czuję jak zostawia mi na szyi mokre ślady od pocałunków. Jest cudownie. Prawie zapomniałem, jak odczuwa się dotyk kobiety przez te wszystkie lata w Korei. Obciąga mi fiuta, a głos w mojej głowie krzyczy, żeby pieprzyć zasady moralne jakie teraz wyznaję i niebezpieczeństwo, że mój prywatny wybryk wypłynie gdzieś w Internecie. Dociskam jej głowę wpychając się w jej usta głębiej. Słyszę jak lekko się przy tym dławi i uśmiech wypływa na moje usta. Już zdecydowałem. Wysuwam się z niej i popycham jej ciało na sofę. 

- Jesteś taka piękna. - komplementuję ją tonem tak podnieconym, że na pewno wie czego teraz najbardziej pragnę. Kobieta śmieje się i obnaża swoje piersi. Jak oparzony zrywam z niej krótką spódniczkę. Przenoszę ją na biurko, penetrując ją stojąc przed nim podczas gdy ona rozkraczona opiera swoje łydki na moich biodrach. Wycieram lubrykant z prezerwatywy o opuszczone do kolan spodnie. Wsuwam się w nią i mam wrażenie że od razu od tego wybuchnę po pierwszych paru ruchach. Wchodzę po same prącie i wychodzę całą długością zwiększając intensywność. Szturmuje jej wejście pobudzając jej łechtaczkę dodatkowo kciukiem. Widzę grymas przyjemności na jej twarzy i wiem, że wystarczy jej jeszcze chwila i zaciśnie swoje mięśnie na moim penisie. Czuję jej skurcze. Zestawiam ją z biurka i obracam do pozycji na pieska. Wkładam w nią moje prącie i pieprze ją tak, że biurko zaczyna się przesuwać i trzeszczeć. I wtedy oboje słyszymy pukanie do drzwi, które niszczy całą zabawę. Dochodzę zaciskając dłonie na jej biodrach po których pewnie pojawią się małe bruzdy lub siniaki. Mój penis drga w jej środku wypluwając kolejne fale spermy. Pukanie nie ustępuje. Rzucamy się do naszych ubrań. Potrącam drzwiami osobę, która najwyraźniej pukała do drzwi, niczym płatny morderca w czapce z daszkiem i okularach przeciwsłonecznych wpadam ramieniem na jakiegoś mężczyznę i wychodzę ile sił w nogach na korytarz. Za plecami słyszę jeszcze,

- Pani doktor, mamy dwadzieścia minut opóźnienia. Pacjenci się niecierpliwią. - Uśmiech wypływa na moją twarz. 

Wracam do samochodu śmiejąc się do siebie, na myśl że prezerwatywa z nasieniem nadal spoczywa na moim miękkim prąciu. Trzyma się tam dzięki bokserkom, które naciągnięte w pośpiechu uratowało sytuację. Śmieję się jak szaleniec. Robiłem różne rzeczy w życiu, ale ta jest absolutnie pojebana. Rozpinam spodnie i zdejmuję z siebie prezerwatywę, starając się aby jej zawartość nie wypłynęła na moje już i tak zrujnowane spodnie. I wtedy słyszę kolejny raz ten cudowny dźwięk pukania. Tym razem w okno mojego samochodu. W popłochu rzucam prezerwatywom za siebie i zakrywam moje przyrodzenie. Po mojej lewej stronie stoi nie kto inny jak strażnik teksasu, w uniformie. Widzę, że patrzy na to co tak strasznie próbuję zakryć i jego brew podjeżdża do góry. Wyraz twarz wyraża dezaprobatę. Zapinam spodnie w pośpiechu i otwieram okno.

- Witam, sierżant Michałczyk, oddział straży miejskiej. Tutaj nie wolno stać dłużej niż piętnaście minut, nie widział pan znaku? Do you speak polish? - Zagaduje dalej patrząc na moją reakcję. 

- Tak. Nie zauważyłem. 

- Będzie mandacik. - Wyciąga z kieszeni blankiecik i zaczyna wypisywać. 

- Masturbacja i obnażanie się w miejscu publicznym, oraz parkowanie w niedozwolonym miejscu. 

 - Nie masturbowałem się wcale! - Od razu protestuję, ale mina strażnika pozostaje niewzruszona. 

- Mogę to wyjaśnić, ale na pewno mi pan nie uwierzy.. - próbuję się tłumaczyć.

- Więc proszę tego nie robić. Widziałem pana penisa, jest to wystarczający powód do wystawiania mandatu. Przyjmuje pan, czy będzie się odwoływał?

Wzdycham i przecieram ręką czoło. - Już dobrze, przyjmuję. - Ostatnim czego bym chciał to sąd w którym będę się tłumaczył czemu zdejmowałem w samochodzie prezerwatywę i wzywanie na świadka moją psychiatrę.  

*

Mandat opłaciłem od razu. Kolejne trzy dni mijały mi na spaniu i ćwiczeniach na siłowni. Na zmianę śnił mi się powód dla którego uciekłem z Korei, z którego budziłem się zalany potem i łzami. A w inne dni doprowadzające mnie na skraj orgazmu felatio, które otrzymywałem od Pana Ryana. Każdy sen był intensywniejszy niż poprzedni. Miałem wrażenie, że jeśli nie wyrwę się z tego błędnego koła to albo wybuchnie mi głowa albo jądra od nadmiaru ciśnienia i hormonów. Ten cudowny incydent z doktor Julią Roberts, jak zacząłem ją w głowie nazywać rozbudził we mnie popęd, który miałem jako nastolatek, a który zdusiłem po wylocie do Korei.

Wyjąłem receptę od lekarki i odłożyłem ją na stolik nocny. Obok listów które miałem pisać jako swoista terapia. Stos odręcznie zapisanych kartek, przechylał się niebezpiecznie chyląc ku upadkowi. 

- Witamy w klubie czubków Jin hoon. - Powiedziałem sam do siebie wciskając listy do szuflady, zapychając ją całą. Kopnąłem ją, co ułatwiło zamknięcie mebla. 

*

Ubrany w czarne skórzane spodnie, białą koszulkę Balenciagi i casualową czarną marynarkę, wyszedłem na miasto w poszukiwaniu powodu mojej seksualnej frustracji. Nie mogłem się powstrzymać żeby nie zerknąć i upewnić się czy delikatny makijaż jak na wywiadach nadal wygląda perfekcyjnie. Wyglądał. Srebrny kolczyk w uchu połyskiwał małym diamencikiem który był w jego centrum. 

- Tak, właśnie wysiadam z ubera Ji seo. Mam nadzieję, że zajęłaś nam już kolejkę. - Spojrzałem na apple watch'a, który wskazywał dwudziestą drugą.

Żartujesz prawda? Twoja siostra nie stoi w kolejkach do klubów. Znam właściciela. 

Usłyszałem jej śmiech po drugiej stronie telefonu. Ji seo zachowuje się bardziej jak celebrytka niż ja. Wchodzi gdzie chce, z kim chce i ma tak rozbudowany networking w tym mieście jakby była co najmniej tak sławna jak ja sam. Wytwórnia z którą pracuje nie pozwala nam praktycznie na nic. Szczególnie po aferze w koreańskim klubie Burning Sun. Zespół nie mógł randkować, mieć skandali, chodzić do klubów i spożywać alkoholu. A przy tym też normalnie żyć. Na samą myśl tego koszmaru, poczułem ucisk w gardle. 

Wysiadłem a moja siostra stała z boku otoczona przystojnymi facetami i grupką bardzo długonogich dziewczyn. 

- Hej kochany! - Pomachała do mnie i chwyciła mnie pod ramie niczym matka otaczająca ramieniem swoje dziecko. 
- Wszyscy poznajcie mojego seksownego kuzyna Woo-jin'a , kuzynie poznaj wszystkich wartych poznania. 

Grupa odwróciła oczy w moją stronę i przywitali mnie z zachwytem. Miałem świadomość tego jak atrakcyjnie wyglądam, w końcu jestem idolem kpopowego boysbandu, ale w ich oczach wyczytałem również szczerą sympatię. A moja siostra zaczęła od kłamstwa o mojej tożsamości. Ciekawy dobór jednocześnie.. Woo-jin (우진) – oznacza „boski” lub „wyjątkowy” i „skarb” lub „prawda.”

_____________________________________________________________________________

piątek, 8 listopada 2024

10. Wyznane winy

Zatrzymałem samochód z piskiem opon i wyskoczyłem na przejście dla pieszych przy ul. Lechickiej w Warszawie. Czułem się ogłuszony, otumaniony i kiedy ręka przechodnia wyślizgnęła mi się z dłoni, zacząłem słyszeć klaksony samochodów na ulicy, którą za torowałem. Son Suck-Chin nie był nawet na tym samym kontynencie. Ekspresja twarzy mężczyzny którego zatrzymałem i tym razem wyrażała zaskoczenie i złość zmieszaną ze strachem. W ich oczach byłem szalony. I muszę przyznać, że tak się właśnie czułem. Byłem zakochanym głupcem, który cierpiał. Kiedy wracałem do samochodu, żeby odjechać czułem jak obraz powoli mi się rozmazuje przez wzbierające łzy. Zajechałem kawałek dalej parkując moją niebieską strzałę na ulicy. Oparłem głowę o kierownicę i łkałem, a łzy spływały mi na uda znikając w lnianym czarnym materiale spodni. Serce tłukło mi się o klatkę piersiową boleśnie. Nie mogę już dłużej wytrzymać tego okrutnego szaleństwa. 

Po godzinie siedzenia w samochodzie zadzwoniłem do Ji-seo. Kiedy przyjechała po rozmowie z nią i uścisku jakim mnie obdarzyła byłem w stanie wyjść i zrobić zakupy na wietnamskim targowisku w tej okolicy. Jako nastolatek przychodziłem tu prawie codziennie. Nie dało się tu kiedyś zjeść koreańskiego jedzenia, ale widziałem ostatnio, że uległo to zmianie. Od czasu kiedy kuchnia koreańska w Polsce zrobiła się popularna dzięki kpopowi1

- Oppa, co się dzieje? Czemu przyjechałeś do Polski? Mieliście wydawać nową płytę w tym miesiącu, wiem że w takim momencie nie ma szans, żeby wytwórnia puściła cię na wycieczkę. Wiem, że jestem twoją małą siostrzyczką i zawsze będziesz mnie bronił, ale jestem już dorosła, też chcę cię wspierać. Powiedz mi prawdę. - Zacisnąłem mocniej dłoń na uszku od filiżanki herbaty. Musiałem z nią porozmawiać. Chciałem, żeby wiedziała. Była najbliższą mi osobą w życiu. Ale tak bardzo wstydziłem się wszystkiego przez co przyjechałem do Polski. 

- Ji-seo ja.. - Zawahałem się kiedy zadrżał mi głos. - Zrobiłem coś głupiego. 

Popatrzyła się na mnie wyczekująco, ale nie ponaglając mnie. Patrzyłem w jej ciepłe brązowe oczy i zbierałem się, żeby nie rozpłakać się w miejscu publicznym. Siedzieliśmy w kawiarni połączonej z targowiskiem, popijając pierwsze ciepłe napoje tego późnego lata, które dzisiaj było tak ciepłe jak piętnaście stopni na termometrze za oknem.

- Zakochałem się. - Jej twarz się rozchmurzyła jak tylko to usłyszała.

- Oppa no to cudownie! Myślałam, że kogoś zabiłeś albo zrobiłeś jakiś straszny skandal! - Jej radość aż kipiała. Musiała mocno się martwić cały ten czas. Nie miałem serca niszczyć jej poprawionego nastroju. 

- Powiedz mi kto to taki, znam ją? To jakaś sławna aktorka, albo piosenkarka? Jest Koreanką?

- Ji-seo, jakby ci to powiedzieć..- Przełknąłem kawę żeby przepchnąć gulę w gardle którą poczułem z nerwów. 

- To mój kumpel z zespołu. - Po tych słowach jej entuzjazm i uśmiech zniknął. A ja nastawiałem się mentalnie na rozczarowanie w jej słowach, czynach i tego wszystkiego co dostałem od mojego zespołu, Son Suck-Chin'a, managera, wytwórni, fanów i brukowców, a nawet kąśliwych uwag paparazzi. Zacisnąłem dłonie w pięści, czując jak zaczynam czuć chęć na wymioty. 

- Przepraszam na chwilę. - Wyszedłem zamaszystym krokiem do łazienki, gdzie najciszej jak się dało zwracałem wszystko co miałem w żołądku. 

*
Wyszedłem z łazienki i poprosiłem o rachunek. Drobna baristka poinformowała mnie jednak, że został już uiszczony przez młodą kobietę która niedawno wyszła. Zerknąłem w stronę stolika, przy którym nikogo nie było. 

*

Wróciłem do mieszkania czując jakbym miał zaraz umrzeć. Nikt do mnie nie dzwonił, nikt nie zaczepiał. Miałem założone okulary przeciwsłoneczne przez całą czas od zwidów na przejściu, starając się ukryć moje czerwone białka. Zdecydowanie za dużo dzisiaj ryczałem. Kiedy tylko otworzyłem drzwi usłyszałem włączony telewizor. Przestraszony chwyciłem parasol z korytarza. 

- Cholera Ji-seo! - Podskoczyłem widząc siostrę. Siedziała na kanapie rozpłakana. 

- Oppa jak mogłeś mi nic nie powiedzieć! - Zerknąłem na ekran telewizora, gdzie pokazywali skandaliczne zdjęcia z moją twarzą. Na ekranie laptopa miała pootwierane karty z plotkarskimi portalami wszystkimi trąbiącymi o Hanie Jin-Hoonie.

- Tak, taka jest prawda Han Jin-Hoon jest skończony. - Czułem, że zacząłem się trząść, a cała trauma którą jakimś cudem zatrzymałem w samolocie powróciła. Moja gra aktorska przed sobą, że wszystko jest okej rozsypała się w pył. Ja się rozsypałem w pył. Oparłem się o ścianę i zsunąłem po niej w dół, ukrywając twarz w dłoniach. 

- To ja jestem tym pierdolonym perwerem i zboczeńcem. 

- O czym ty mówisz.. Oppa całowałeś się ze swoim kolegą z zespołu po pijaku. Nic się nie stało. - Coś we mnie pękło jak tylko to usłyszałem.

- Nic się nie stało? - Krzyknąłem cały we łzach, gryząc usta do krwi. Dygotałem cały i czułem jak brakuje mi powietrza. Serce tłukło się boleśnie o żebra. Hiperwentylacja, pot i powolne odcięcie.

Ten atak paniki przeżyłem obok mojej młodszej siostry. Kiedy w końcu odzyskałem świadomość tego co się wokół mnie dzieje, siedziała wtulona we mnie. 

- Oppa co to było? - Zapytała zatroskana, głaszcząc mnie po plecach.

- Nie wiem, chyba atak...paniki. - Wyłkałem. 

Po kolejnych 40 minutach byłem już w stanie wstać i z nią porozmawiać. Czułem się fizycznie wyczerpany. Siostra siedziała obok mnie na łóżku wtulona we mnie. Nie naciskała na rozmowę, ale po tym wsparciu jakie mi okazała, chciałem jej wszystko wyjaśnić. Jako jedyna stała po mojej stronie barykady. Nie odrzuciła tylko przytulała po tym jak dowiedziała się prawdy.

- Pamiętasz tego faceta o którym Ci mówiłem? 

- Tego z którym się przespałeś w tym mieszkaniu parę dni temu? 

Westchnąłem.. - Tak tego, aczkolwiek nie wiem co się stało. Obudziłem się z nim w łóżku nago. Nie wiem co to znaczy, ale się domyślam. Myślałem, że jestem hetero. Zawsze spotykałem się z dziewczynami. Ale ten czas w Korei, kiedy jako traine, a później idole byliśmy odcięci od wszystkiego.. Son Suck Chin zadurzyłem się w nim. Wytwórnia nie pozwalała nam na randkowanie wiesz jak jest. Ciągłe próby, ćwiczenia, występy.. Presja bycia idolem jest wyniszczająca. Przez ostatni rok spałem po cztery godziny dziennie. Te zdjęcia i video to był pierwszy raz kiedy skończyliśmy trasę koncertową, nagrania do nowej płyty, wszystkie visualowe rzeczy i manager pozwolił nam na jeden wolny wieczór gdzie nie liczył nam kalorii, nie pilnował i mogliśmy się zrelaksować i wyjść. Pojechaliśmy do tego znanego klubu Burning Sun3, gdzie przychodzą sami celebryci. Upiliśmy się jak świnie. Był cały zespół, jakieś dziewczyny i nie wiem upadłem razem z Suck Chin'em na kanapę, bo nie mogłem już ustać na nogach i już samo jakoś poszło. Pocałowałem go i nie mogłem przestać. Któraś z dziewczyn musiała to sfilmować, wyciekło do netu i nienawidzą mnie absolutnie wszyscy. - Umilkłem na chwilę biorąc głębszy oddech. Łzy na nowo popłynęły. 

- Nienawidzą mnie fanki, dziennikarze i wytwórnia, menager. Ale najgorsze jest to, że nienawidzi mnie Suck Chin. 

- Rodzice nie mogą się o tym dowiedzieć. Jin, mama nie może się dowiedzieć. Już coś podejrzewa jak się dowiedziała że nic im nie mówiąc przyjechałeś. Wystarczy wpisać twoje imię i nazwisko w googla. To wszystko tam jest. 

- Wiem, widziałem. Dlatego uciekłem. Nie mogłem tego znieść. Zniszczyłem wszystko na co tak długo pracowałem. Sześć lat jako traine2, później cztery lata w zespole w ciągłej trasie. Moje uczucia, ja na prawdę go kocham. To nie jest fizyczne. Wiesz kiedy mu smutno, czuje się okropnie. A kiedy się uśmiecha cały aż szaleję z radości. Chcę być ciągle przy nim, wspierać go i dzielić z nim nasze sukcesy. A teraz już nigdy więcej go nie zobaczę. Odkąd to się stało.. widzę go na ulicach. Mam omamy, że to on gdzieś jakiś przechodni, że to on. 

- Oppa, musisz wrócić i posprzątać ten bałagan. Ucieczka to nie jest wyjście. Jak ty sobie to wyobrażasz. Co na to manager i wytwórnia? 

- Nie wiem. Nie mam włączonego telefonu. Używam tylko polskiej karty. Zablokowałem wszystkie moje konta społecznościowe. 

- Musimy zatrudnić prawnika, nie możemy tak tego zostawić. Twoja wytwórnia nie opublikowała żadnego statementu jeszcze. Może coś uda się z tym zrobić. Przecież macie kontrakt. 

- Jak ty sobie to wyobrażasz? Son Suck Chin strzelił mnie w ryj jak tylko przestałem go całować. Chłopaki z zespołu mi tego nie wybaczą. Jestem w ich oczach, obrzydliwym zboczeńcem, który widział ich nago pod prysznicem po próbach układów które ćwiczyliśmy codziennie. Jestem obrzydliwym gejem teraz. Gdzie ja nawet nie wiem czy jestem gejem. 

- Musisz spróbować. Mój brat nie jest tchórzem! I nie ucieka od odpowiedzialności. Wiem, że to trudne ale poradzisz sobie. Jestem z tobą. 

- Koreańczycy to nie amerykanie, nie wybaczą mi czegoś takiego. W Korei lepiej jest umrzeć niż być gejem! Ji seo w tamtym roku Moon-bin popełnił samobójstwo przez tą pieprzoną presję. Lisa jest szykanowana przez swoje odważniejsze stroje na amerykańskiej scenie. Nasze fanki rozszarpią mnie jak tylko moja stopa postanie na lotnisku w Incheon. 

- A co z tym facetem, z którym się chyba przespałeś? 

- Nie wiem, nie znam nawet jego imienia. Znam tylko nazwisko. 

- Nie masz już pociągu do dziewczyn? Miałeś dziewczynę, przecież spałeś z dziewczynami w liceum. 

- Skąd wiesz, że spałem w liceum z dziewczynami?!

- Ah, pamiętasz ten jeden raz kiedy rodzice polecieli odwiedzić babcię, a ja poszłam na ten tydzień do przyjaciółki spać?

- Ji seo!

- Wróciłam po parę rzeczy w trakcie. Nie zwróciłeś na mnie uwagi, ale widziałam cię z dwoma dziewczynami w łóżku. To było po tej pamiętnej licealnej imprezie którą wtedy zorganizowałeś. 

- O boże, ty to widziałaś? 

- Pomyślałam wtedy, że jesteś super cool..ale nie czułam potrzeby rozmowy o tym. Zawsze byłeś otoczony dziewczynami w czasach liceum. 

- Ji seo bo jestem Azjatą w warszawie. Sama wiesz jak to jest, masz co tydzień nowego bolca.

- No już nie bądź taki skromny, jesteś idolem bo jesteś utalentowany i przystojny. Tak samo jak twoja siostrzyczka. 

- Byłem idolem. 

*

Po tej szczerej rozmowie Ji seo wróciła do domu, a ja czułem się o jeden procencik lepiej. Ból żołądka nadal powodowała myśl co jeśli rodzice się dowiedzą. Byli Koreańczykami, którzy wyemigrowali ze swojego kraju do Polski dobre trzydzieści lat temu. Ale kulturowo to nadal Koreańczycy, którzy nie pozwolili by mi na mieszkanie z dziewczyną bez ślubu. Z tego samego powodu moja siostra nadal z nimi mieszka pod czujnym okiem ojca i matki. Kocham moich rodziców, ale nie wiem czy oni kochają mnie na tylko mocno, żeby mi wybaczyć ośmieszenie rodziny i hańbę. W sumie jestem nieco w szoku, że nasza Koreańska rodzina, jeszcze nie zadzwoniła im powiedzieć że coś takiego miało miejsce. Miałem nadzieję, że skandal przycichnie, a moje zdrowie psychiczne wróci do zdrowia. Takie załamanie nie jest dla mnie. 


**
Ahoj kochani czytelnicy. Nadal pracuję nad częstotliwością, ale wróciłam do pisania. Co około miesiąc możecie się spodziewać nowego rozdziału. Postaram się już permanentnie nie znikać. Osobo, która piszesz "Hejeczka" dzięki za komentarze zmotywowały mnie. To Tobie dedykuję kolejny rozdział. 

piątek, 25 października 2024

9. Gwiazda i antagonista

 - Pójdziemy do sypialni? - Słyszę jego głos kiedy wreszcie postawił mnie na podłodze. To wystarczy, żeby wyrwać mnie z transu. Spanikowałem. Przez moją głowę przelatują obrazy jak rzuca mnie na łóżko i bierze od tyłu. I nagle niepokój i strach cuci resztę moich zmysłów, które zostały uśpione pożądaniem. Odsuwam się od niego i znikam w sypialni zatrzaskując za sobą drzwi, żeby nie miał wątpliwości co do moich intencji. Biorę kilka głębszych oddechów. Opieram się plecami o drzwi jeszcze chwilę i kiedy moje ciało w pełni ostyga, wychodzę.

Siadam wraz z nim i połykam spory łyk coli. Przyjemne zimno mrozi mi mózg i żołądek. 
- Po co przyszedłeś? - Nie owijam w bawełnę tylko bez ogródek przechodzę do sedna. Skoro już wrócił mi zdrowy rozsądek, zamierzam go wykorzystać. Brunet patrzy się na mnie, a wzrok błądzi mu po mojej twarzy i moim ciele. Zatrzymuje przelotne spojrzenie na moich obojczykach. Kiedy nagle poprawił się na kanapie drgnąłem niczym spłoszony kot.

- Czy ty się mnie boisz? - Mój śmiech przecina odległość nas dzielącą, kiedy słyszę coś tak irracjonalnego. Ah gdyby wiedział, że to siebie się boję i swoich idiotycznych reakcji. 

- Chyba nie muszę odpowiadać na to pytanie. - I mówiąc to rzucam mu wyzywający uśmieszek, gra aktorska warta Oskara. 

Przysuwa się do mnie na kanapie i czuję, jak jego dłoń dotyka mojego karku. Wymusza tym dotykiem, zmianę mojej pozycji, choć moje ciało czując to przyjemne uczucie, samo lgnie do niego. Kładzie sobie moją dłoń na udzie i przez chwilę mogę podziwiać jego wybitnie wyćwiczony mięsień czworogłowy. Znowu czuję zapach piżma. Uwielbiam korzenne perfumy, więc wybitnie uwodzi mnie ten zapach. Jego dłoń zjeżdża z karku na plecy i popycha w swoją stronę. 

- Chciałem porozmawiać w sumie o interesach, ale zachowujesz się jakbym już siedział tu rozebrany. - Po tych słowach siła jego dłoni zwiększyła się i nie zdążyłem nawet się zorientować a już siedziałem na jego udach. Jego gorące dłonie, wprawiały mnie w gęsią skórkę. Natomiast po chwili, znalazły drogę wyżej umiejscawiając się na moim karku i lędźwiach. Zamarłem, a on nie czując sprzeciwu, chwycił mój podbródek i po prostu wpił się w moje usta. Całował jak na filmach porno. Jęknąłem czując jak żarliwie ssie mój język. Nie mogłem nadążyć za tym co się działo. Przed chwilą jeszcze do mnie mówił, a teraz komunikuje się ze mną w zupełnie inny sposób. Jego zapach otumaniał moje zmysły. Poczułem delikatną pieszczotę jego dłoni na moim kręgosłupie, co spowodowało dreszcze przechodzące wzdłuż pleców. Mimowolnie rozłączyłem nasze usta, wyginając się w łuk pojękując przez rozchodzącą się po moim ciele żądze. Jakby tego było mało poczułem wilgoć koszulki i jego dotyk ust w miejscu mojego lewego sutka. Ten zboczeniem dotyka mnie językiem przez koszulkę! Mój boże nie czułem czegoś takiego nigdy w moim życiu. Żadna moja partnerka seksualna czy dziewczyna nigdy nie ssała mojego sutka. 

Oparłem się dłońmi po dwóch stronach zagłówka kanapy oddychając ciężko. Paliło mnie całe ciało i chciałem tego więcej i więcej. Brunet mając dostęp do mojej szyi, nie zawahał się dotknąć jej swoim nosem. Usłyszałem i poczułem łaskotanie jak wdycha mój zapach, a już po chwili dołączyły do tego usta i język pieszczące moją skórę. Mój mózg wybuchł i przełączył się w stan odbierania. Usłyszałem niski głos i poczułem mokry pocałunek na uchu. 

- Mam ochotę pieprzyć twoją szyję jest taka miła w dotyku. 

Nie wiem co miał wtedy na myśli, ale miałem ochotę krzyknąć "Tak zrób to". Zaraz po tym poczułem jak zdejmuje mi koszulkę i stymuluje jedną dłonią mój jeden sutek podczas gdy drugim zajęły się jego usta. Z moich ust wyrwał się gardłowy jęk, jakby zupełnie mnie tym zaskoczył. Dreszcze umiejscowiły się w podbrzuszu. Spojrzałem na jego głowę i wtedy nasze spojrzenia się spotkały. Wyjął sutek z ust, a zamiast tego bardzo frywolnie i erotycznie wysunął język i polizał. Boże poczułem jak mój fiut dusi się w bokserkach napierając o materiał szortów.

- Mmm.. masz wyjątkowo wrażliwe sutki i takie twarde od moich pieszczot. Popatrz, są mi całkowicie poddane skarbie.

Przymknąłem powieki czując rumieniec wpływający na moją twarz. Czy on musiał mówić te wszystkie słowa? Prowokowały mnie tak intensywnie i sprawiały, że nie mogłem przestać. Poczułem słodycz, kiedy określił mnie tym mianem. Biłem się z myślami co powinienem odpowiedzieć, czy to przerwać czy kontynuować. 

- Masz piękne mięśnie brzucha. - Jego dłoń pogłaskała mnie w tym miejscu. A ja uśmiechnąłem się przypominając by podziękować sobie w przyszłości za te wszystkie treningi, którymi katuję się w te paskudne dni kiedy myślę o... Spiąłem się myśląc o odłożonym na półkę, życiu w Korei.

- Zrobiłem coś nie tak? - Zareagował szybko, wyczuwając zmianę w moim zachowaniu. 

- Nie, przypomniałem sobie tylko o czymś.. nieprzyjemnym. 

- Przy mnie zapomnisz skarbie o wszystkim innym. Pozwól mi się rozpieścić. - Przyciągnął mnie za kark i wpił się ponownie w moje usta. Przysięgam, całował tak wprawnie jak gwiazdy porno, bardzo wyuzdanych serii, które miałem okazję obejrzeć.

- Nie znam nawet twojego imienia - Odzywam się kiedy się odsuwa a nasze usta nadal łączy linia śliny. Oblizuję usta smakując. Smakuje jak ambrozja wymieszana z colą. 

- Możesz mnie nazywać orgazm. - Pochłaniam oczami ten bezczelny uśmiech, który dopiero mi posłał. Nie mogę się opamiętać. Jego głos wibruje mi w głowie. Mam wrażenie, że stymuluje wszystkie moje zmysły i nie mogę zdecydować czy czuję się przez to błogo czy przebodźcowany. Przyciąga mnie ponownie za kark, na którym trzyma swoją gorącą dłoń. Całkowicie poddaję się temu pocałunkowi. Rozchylam usta, a on niczym lekarz wślizguje się i bada ich wnętrze. Całuje obłędnie. Czy można dojść od samych pocałunków? Bo jeśli tak to mam przejebane. Odpycham go nie mogąc już dłużej oddychać przez nos. Serce wali tak szybko jakby miało się zaraz rozpaść. 

Spotykają się nasze spojrzenia. Niebieskie światło z tv oświetla mu twarz, a ja nie wiem jak długo tu przebywa, skoro zrobiło się już całkowicie ciemno. Oddycham ciężko. W głowie toczy się jednak bitwa. Nie po to wróciłem do polski, żeby się puszczać na prawo i lewo. 

Wzdycham i przeklinam się sam w głowie. To mogła być bardzo przyjemna noc. Z drugiej strony co ja mogę wiedzieć o seksie z facetem? Zaliczyłem go po pijaku i w dodatku totalnie nic z tego nie pamiętam. Na domiar złego moja duma nie pozwala mi zweryfikować informacji z drugą stroną. 

Zsuwam się z jego ud i staje na podłodze, na kompletnie miękkich nogach i z kurewsko twardym penisem. 

- Porozmawiamy o interesach innym razem. Już czas na ciebie. 

Przez chwilę obserwuję jego zaskoczoną twarz, która nagle rozjaśnia się w seksownym uśmiechu.

- Dostałem właśnie kosza skarbie?

- Proszę idź już. 

Kieruję się w stronę korytarza i otwieram frontowe drzwi, za którymi stoi nie kto inny jak mój sąsiad. Stoję zaskoczony, z gołą klatą w samych szortach. Nadal mam pół-wzwód. Pan Ryan już jest za mną całując moją szyję na do widzenia. 

- Pa skarbie.

Sąsiad zakrztusza się na słowa bruneta. Widzę panikę w oczach i zaraz znika schodząc po schodach. Macha mi tylko ręką. A brunet uśmiecha się diabelsko łapiąc ostatnie spojrzenie, zanim znika w windzie.   

- Co się właśnie odwaliło.. 

Mówię do siebie, nie mogąc uwierzyć w to co się stało. Wygląda to tak jakby mój sąsiad był cichym prześladowcą, a ja właśnie dałem mu świetny temat do artykułu jakiegoś polskiego brukowca. Jeśli wie kim jestem, już po mnie. Wzdycham i zaraz śmieję się siadając na kanapie. Jedno jest pewne. Nikt mnie nigdy tak cudownie nie całował jak Orgazm pierdolony Ryan.

Poznałem wiele gwiazd w życiu, ale Pan Ryan nie był jak oni. On świecił jasno swoim blaskiem niczym główna gwiazda porno na najpopularniejszych stronach dla dorosłych. Antagonista w każdym calu. Główna postać filmu pod tytułem "Moje żałosne życie erotyczne". 



***
Śledzicie nadal losy naszej iskry z Seulu? Nie ma lekko kiedy pojawia się antagonista i sprawia, że komplikują się nasze własne myśli i opinie. Gdybyście chcieli posłuchać playlisty, której słucham sobie czasami przy pisaniu to łapcie

Best,
D.

 

czwartek, 18 lipca 2024

8. Skąd ta chemia

- Hej, dzwoniłam do ciebie z dziesięć razy, czemu nawet nie oddzwoniłeś. Myślałam, że coś ci się stało. - Nie mogłem pionowo ustać zbyt długo kiedy w końcu udało mi się dotrzeć do domu. Moja siostra wyglądała na zaniepokojoną. Kazałem jej wyjść, ale nie chciała mnie zostawić, czując że coś jest ze mną nie tak. 
-Jisoo, nie chcę dzisiaj rozmawiać. Potrzebuję zostać sam. Wyjdź proszę.
- Ale dlaczego taki jesteś, przecież widzę że coś się zmieniło. Co ci jest? Co sie stało? - Naciskała a ja coraz trudniej utrzymywałem łzy za powiekami oczu. Zacisnąłem dłonie na jej ramionach.
- Proszę cie.

Leżałem w łóżku czując jak ciężka jest moja głowa. Energia opuściła moje ciało. Targały mną koszmarne myśli. Dłonie pociły mi się bardziej niż powinny w klimatyzowanym mieszkaniu. Łzy ciekły po policzkach juz nie powstrzymywane przez czyjeś spojrzenia. Czy mi już do reszty odbija. Co się ze mną dzieje. 

Obudziłem się rano i byłem zupełnie sam w mieszkaniu. Jisoo postanowiła wyjść po mojej rozpaczliwej prośbie. Oczy paliły mnie zupełnie jakby było tam całe mnóstwo piasku. Zegarek wskazywał dopiero piątą nad ranem, ale nie mogłem już dłużej zostać w łóżku. Ubrałem się kierując do jedynego znanego mi miejsca, w które poniosły mnie nogi. Siłownia otwarta całodobowo, była miejscem do którego się udałem.

Biegłem na bierzni ze słuchawkami na uszach wsłuchując się w "DPR Ian - ballroom extravaganza"
Oddech miałem płytki, mięśnie nóg paliły niczym przypalane ogniem. Robiło mi się coraz lżej w głowie, w klatce piersiowej. Czułem się coraz lepiej. Pot zalewał mi oczy skapując z czubka głowy aż do przymykanych powiek. Otarłem twarz małym ręczniczkiem. Zwolniłem ustawienia bieżni i powoli z niej zszedłem. Dyszałem jak pies w upalny dzień. Zachwiałem się stawiając obie stopy na podłodze. Przytrzymałem się ściany i powoli zacząłem iść w stronę szatni. Wrzuciłem słuchawki do szawki 

Przeglądałem koreański internet jadąc z poziomu parkingu windą, kiedy dołączył do mnie sąsiad, zatrzymując mnie na parterze.

- Ty też już na nogach tak wcześnie? Wracasz z miejsc postojowych? Zaparkowałeś samochód? 
Irytowało mnie, że zupełnie niepotrzebnie się do mnie odzywa. Po głowie krążyła mi masa przekleństw na niego, ale zamist puścić mu niekulturalną wiązankę postanowiłem go zupełnie zignorować. Ten jednak wcale się nie poddawał i ciągnął dalej.

- Wiesz nie chciałbym być niemiły, ale na prawdę też potrzebuje postawić samochód na swoim miejscu parkingowym. - Winda wskazała dziewiąte piętro kiedy postanowiłem, że pozostałe jedno piętro pokonam schodami. Nie rozmumiem co on próbuje mi powiedzieć. Nie byłem w nastroju na sąsiedzkie pogadanki. Zatrzasnąłem drzwi mieszkania i odetchnąłem. Może on zna moją torzsamość i tak na prawdę to jakiś psycho fan. Muszę się od niego trzymać z daleka, ale ciągle na niego wpadam. 

Parę dni później, pomimo wczesnej pory było już całkiem ciemno. Deszcz siąpił z nieba, a chmury całkowicie pokryły niebo. Polskie lato powoli dobiegało końca, a temperatura spadła, przynosząc ze sobą wilgoć i chłodny wiatr. Siedziałem na kanapie przed tv oglądając program muzyczny z Koreii streamowany z internetu, kiedy usłyszałem dzwonek do drzwi. Westchnąłęm, ale wstałem otworzyć drzwi. Ignorowałem Jisoo od wypadku tamtego dnia i chyba w końcu muszę zderzyć się z sytuacją. 

- Sisi do.. - urwałem w pół słowa widząc postawnego mężczyznę z brązowymi włosami. Przeszedł mnie elektryzujący dreszcz zaskoczenia. 

- Cześć Foster. - Nazwał mnie moim fejkowym nazwiskiem z galii, na którą wbiła mnie Jisoo.
- Pan Ryan..- Wydusiłem, starając się ukryć szok na mojej twarzy i wszystkie emocje i wspomnienia, które nagle powróciły do mojej głowy, agresywnie domagając się atencji. Moje serce łomotało. 
Wszedł popychając drzwi do środka, a ja stałem jak kołek. Wywołało to na jego twarzy pół uśmieszek. 
- Ostatnim razem chętniej zaprosiłeś mnie do środka. - Co się ze mną dzieje, jestem jak dzika zwierzyna zapędzona w kozi róg. Podszedł do mnie chwytając mnie za podbródek. Poczułem gorąco wypływające na moją twarz, rozchodzące się na reszte ciała. Przejechał opuszkiem palca po mojej dolnej wardze, a ja prawie westchnąłem uchylając je. Wciągnąłem głośno powietrze. Uśmiechnął się jeszcze mocniej po czym puścił mnie i wszedł głębiej do mieszkania rozglądając się jakby sprawdzał czy jesteśmy tu sami. Zlustrowałem jego sylwetkę. Był ubrany elegancko w kremowe lniane spodnie i białą koszulę z podwiniętymi rękawami. Koszula była rozpięta dość mocno ukazując jego mocno zarysowane mięśnie i złoty naszyjnik z płaską okrągłą zawieszką. Poczułem się mocno nie na miejscu w moich czarnych spodenkach do połowy uda, długich białych skarpetach i bardzo luźnej koszulce bez rękawów, przez które bardzo łatwo można było zauważyć moje sutki. Nie żebym wstydził się mojego ciała, ale onieśmielił mnie mój wygląd w porównaniu do jego idealnej stylowki "old money"

- Krofford był pod wrażeniem twojej prezencji. - Krążył po moim salonie niczym wygłodniały lew. Zerknął jeszcze w stronę sypialni oceniając jej wygląd. Nie wiedziałem czy wspomina naszą noc razem, ale irytował mnie fakt, że ja nic kompletnie nie pamiętam. Przez te dni nie wróciło do mnie ani jedno nawet krótkie wspomnienie, czy glitch tego jak spędziłem z nim czas. 

- O kim ty mówisz? - Postanowiłem porzucić formalny ton. - Brunet podniósł zdjęcie gdzie byłem z chłopakami z zespołu. Podszedłem zamaszyście i wyrwałem mu z ręki ramkę kładąc ją zdjęciem do dołu. Mam nadzieje, że nie zorientował się kim jestem. Kiedy znowu byliśmy tak blisko siebie złapał mnie za dłoń i pociągnął w stronę kanapy. Usiadł blisko mnie, a ja czułem nadal mrowienie w miejscu w którym trzymał mnie za rękę. 

- Ten ważniak z którym rozmawiałeś z mojego telefonu. - Telewizor doświetlał mu twarz na niebiesko. W tle leciała koreańska muzyka, przy akompaniamencie padającego deszczu z otwartego balkonu. Był cholernie pociągający. Siedząc tak blisko czułem jego perfumy. Pachniał piżmem. Doprowadzał mnie do szaleństwa samym wyglądem. 

- Chcesz coś do picia? - Starałem się zmienić temat aby dać sobie przestrzeń do zmiany pozycji. Musiałem wstać i zwiększyć dystans. Bo oddziałowuje na mnie tak intensywnie, że boję się że zaraz pojawi mi się wzwód. W głowie ciągle odtwarzałem moją fantazję o możliwym scenariuszu nocy której nie pamiętałem. 

- Chętnie zwilżył bym gardło jakimś burbonem.

- Mam wodę i cole zero. - skwitowałem, zamierzając pozostać tak trzeźwym w jego obecności jak to możliwe.

- Z lodem? - Poczułem ciepło w podbrzuszu stojąc niedaleko kanapy na samo wspomnienie loda, którego ostatnio wyobraziłem sobie w jego wykonaniu. Przeklęta wyobraźnia. Popędziłem do kuchni, dopadając do lodówki. Wrzuciłem kostki lodu do dwóch wysokich szklanek i postawiłem przed nim lodowatą puszkę coli. Wyjął kostkę lodu ze szklanki postawionej przed nim. Włożył ją sobie do ust i ssąc ją lubieżnie nie spuszczał ze mnie wzroku. Prawie jęknąłem. 

- Zapomniałem cytrynki. - Zniknąłem ponownie w kuchni, próbując wziąć się w garść. Wyjąłem kolejną puszkę przytykając ją do policzków. Przyjemne zimno gasiło rozpalony ogień. Ten facet doprowadza mnie do szału. 

- Chodujesz tą cytrynę od nasionka? - Padło pytanie kiedy długo nie wracałem. Wpadłem w popłoch i chytając nóż i cytrynę syknąłem kalecząc sobie opuszek palca wskazującego. 

Pojawił się tuż za mną obracając mnie do siebie przodem.

- Przestań, skaleczyłeś swój paluszek. - Przyblizył moją dłoń do swojej twarzy i przez sekundę myślałem, że mam halucynacje. Wysunął język i polizał w miejscu gdzie pojawił się szkarłat. Wsunął mój palec do swoich ust, a ja wstrzymałem oddech, żeby nie jęknąć. Pomimo to na końcu, gardłowy dźwięk i tak wydarł się z moich warg. Kiedy kontynuował, poczułem jak moje szorty robią się za ciasne. Zachipnotyzował mnie. I jestem przekonany, że zrobił to z premedytacją. Bo ssał mój palec i wbijał we mnie to intensywne spojrzenie. Widziałem jak pociemniały mu niebieskie tęczówki. Ta chwila trwała stanowczo za długo, a napięcie było gęste niczym dym. Ale czułem się jakbym wpadł w głęboką toń bez koła ratunowego. Opadałem coraz głębiej. Aż cały obraz zniknął i wtedy zorientowałem się, że przymknąłem oczy. 

- Kwaśne. - Skomentował przywracając mnie do rzeczywistości. 

- Co..- wysapałem.

- Miałeś sok z cytryny na palcu. Ma kwaśny smak. - Łopatologicznie wytłumaczył widząc moje roztargnienie. Wyrwałem mu swoją dłoń i opłukałem wodą ustawiając strumień na lodowaty. Starałem się ukryć przód moich szortów. To jakiś obłęd. Serce tłukło mi się tak głośno, że bałem się że on też jest w stanie je usłyszeć. 

- Dokończę krojenie. - Kiwnąłem jedynie głową, próbując się uspokoić. Otarł się swoim ramieniem o moje kiedy stał trzymając cytrynę w ręku. Przeszła mnie fala dreszczy i już wiedziałem, że założyłem zbyt krótkie i obcisłe szorty aby ukrywać stan, w który wprawia mnie jego obecność przez cały pobyt. Ale to byłoby super dziwne gdybym wyszedł i nagle zmienił ubranie. 

- Potrzebujesz z czymś jeszcze pomocy? - Czy ja mam paranoję, czy on pije do stanu do którego mnie doprowadził? Uspokój się przecież nie mógł się tam spojrzeć. I wtedy odwracam się w jego kierunku, a on lustruje mnie z boku od stóp do głów z wrednym uśmieszkiem, który mam ochotę zetrzeć mu z ust. To chore. Marszczę brwi, ale zanim zdążam się odezwać, tracę grunt pod nogami. Podnosi mnie tak raptownie, że myślę że upadnę. Sadza mnie na blacie kuchennym i umiejscawia się pomiędzy moimi udami biorąc w swoje dłonie moją. Otwiera plasterek i zakłada na moją rozciętą skórę. A ja jestem w stanie jedynie wydukać - skąd masz?

- Apteczka stoi otwarta na stole. 

- Faktycznie - A stało się tak bo szukałem czegoś na ból głowy dzisiaj po południu i nie schowałem jej na miejsce. Czuję dyskomfort kiedy materiał spodenek napiera na główkę mojego penisa. Czuję się jak zwierzyna zagoniona w kozi róg, z jego udami pomiędzy moimi własnymi w dodatku ze wzwodem w spodniach. Mam wrażenie, że nie ma lepszego wyjścia z tej sytuacji jak nagła śmierć. Moje zażenowanie sięga zenitu i pozwalam mojej grzywce opaść w dół, minimalnie zakrywając moją czerwieniącą się twarz. 

- Jesteś uroczy. - Słyszę jego zachrypnięty głos przy moim uchu i już nie mogę powstrzymać ruchu wypchnięcia bioder. Słyszę przy tym własne westchnięcie. Dotyk jego ust na moim płatku znika, za to pojawia się czubek nosa na mojej szyi. Wdycha mój zapach a ja czuję jak każda komórka w moim ciele rozgrzewa się do tysiąca stopni. Moje ciało trawi gorączka. Mój fiut przyciska się do jego twardego brzucha i mam wrażenie, że zaraz eksploduję w spodnie. Niemożliwe, żeby nie wiedział w jakim stanie jestem i z jakiego powodu. Podnosi mnie z blatu i przez chwilę podtrzymuje mnie w górze za pośladki. Czuję się jakbym oszalał. Powoli tracę nad sobą kontrolę.. Stawia mnie na podłodze w kuchni zaskakuje mnie ponownie się odzywając.




***
Dziękuję za komentarze pod ostatnim postem. Nie sądziłam, że ktoś jeszcze to czyta. Chyba trochę wrócę do pisania. Poczułam znowu radość z robienia tego. Jeśli chcecie być powiadamiani o nowych rozdziałach dodajcie się do obserwujących. Fanko o wielu imionach, która zaczyna komentarze od "Hejeczka" dziękuję Ci za ciągłe obserwowanie bloga przez 2 lata. Zmotywowałaś mnie do napisania tego rozdziału - więc Tobie go dedykuję. Mam nadzieję, że nadal tu wpadasz. Nie wiem czy po tak długiej przerwie mam jeszcze innych czytelników. Jeśli chciałabyś dostawać info o nowych rozdziałach, zostaw mi swojego maila. 



Best, yours .D