poniedziałek, 2 grudnia 2013

Zwą mnie księciem Slytherinu. - 002

2. Malfoy Minor.

Kiedy dowiadujemy się, że nie mamy już nic oprócz domu i matki przychodzi ulga. Ulga spowodowana świadomością posiadania czegokolwiek. Pozorne bezpieczeństwo jakie zapewniła mi ta myśl zostało zburzone, tak jak i mój dom w którym się wychowałem. Malfoy Minor znajdujące się w Wielkiej Brytanii, w hrabstwie Wiltshire przestało istnieć wraz z moim umieszczeniem w Azkabanie. Zastanawiałem się jedynie dlaczego Narcyza nie przekazała mi tak istotnego faktu.
- Chodź mówiłem, że nie ma po co się tu deportować. - Pojawił sie chwilę po mnie. Wpatrywałem się w ruiny dziedzictwa Malfoyów. Czarne róże uwielbiane przez ciotkę Bellatrix nadal rosły. Niepielęgnowane zarosły większą część placu przed dworem. Krzewa która niegdyś miały prostokątny lub okrągły kształt, teraz straszyły swoimi swawolnymi łodygami.
- Kto ośmielił się to zrobić!
- Rozumiem twój gniew, ale nie możesz teraz kiedy jesteś już wolny, prawie wolny podkreślmy, sprawić że znowu stał byś się w ich oczach złoczyńcą.
- I tak już nim jestem. Wiesz o co pytali? Wiesz że rzucali na mnie Crucio? Takie jest to twoje kochane Ministerstwo! Biegnij piesku im wyszczekać co powiedziałem. Pieprzony aurorze. - Nie wiem w którym momencie przestałem cedzić zimno słowa, a zacząłem okładać go pięściami. Zahipnotyzowała mnie jego para zielonych oczu, których koloru wcześniej nie zauważyłem. Miałem ochotę się rozpłakać. Tak. I mimo iż czyn ten zhańbił mnie jeszcze bardziej jedna łza zakręciła mi się w oku.
- Już dobrze Draco. - Trzymał mnie mocno za nadgarstki przytulając.

- Puść mnie. Malfoye nie potrzebują litości od przyjaciół szlam. Na milę czuć ten smród jaki za sobą ciągniesz hańbiąc czarodziejów czystej krwi.
- Zatem muszę się wykąpać, a do tego potrzebny będzie mi prysznic. Rusz się. Ministerstwo zadecydowało, że na razie, zanim odblokują ci możliwość korzystania z pieniędzy jakimi dysponował niegdyś ród Malfoyów w banku u Gringotta, zamieszkasz w moim służbowym mieszkaniu aurora.
- Nie zamierzam z tobą mieszkać.
- Nie będziesz mieszkać ze mną tylko w moim służbowym mieszkaniu paniczyku.

* * *
Stało się tak jak powiedział. Znaleźliśmy się w mugolskiej dzielnicy jadąc windą na ostatnie piętro. Nie podobało mi się tu. Wszystko wyglądało tak nowocześnie, ale bezgustnie. Żadnych ozdób, zwykłe cytrynowe ściany klatki do której weszliśmy. Szare kafelki na ziemi łączone z butami stukały wyzwalając echo. Nie cieszyła mnie myśl wejścia do środka. Miałem tylko nadzieję, że kiedy już się tam znajdę, ujrzę mieszkanie czarodzieja, a nie mugolaka. 
- Mugolskie jedzenie, mugolska dzielnica, chyba Ministerstwo nie sądzi, że zamienią czarodzieja czystej krwi w wielbiciela mieszańców?
- Przestań narzekać, to lepsze niż zawalony dwór.
- Dlaczego nie mogę mieszkać z moją matką nie rozumiem. Gdzie ona teraz jest, chcę ją zobaczyć. Powinna być ze mną w ministerstwie. 
- Pewnie ją coś zatrzymało. Okej tu masz klucze. Chodź pokażę ci co i jak.
W środku wszystko było inne. Rozglądałem się na wszystkie strony nie wierząc w to co widziałem. Gdyby istniał bóg z pewnością spaliłby to naruszenie mojej godności. Wszystko wyglądało jakby mieszkał tam zagorzały fan gryffindoru, brudu i zarazków.
- Na mózg ci padło że będę tu mieszkał!
- Malfoy uspokój się. Na razie był bym wdzięczny Ministerstwu że nie kazali ci wracać do Azkabanu. A może się mylę i miałeś tam wyższy standard niż tu.. - Zakpił sobie ze mnie? Z tego wszystkiego rozbolała mnie głowa.
- Masz tu chociaż wannę? - Nadzieja była ostatnią deską ratunku. Tak bardzo tęskniłem za możliwością zrelaksowania ciała gorącą wodą z solami do kąpieli i innymi pachnidłami. Nie czekałem aż mi odpowie tylko ruszyłem na białe drzwi. W przelocie zauważyłem jego rozchylające się w zdziwieniu usta.

* * * 
Woda ukoiła moje nerwy, na tyle że pozwoliła mi zasnąć. Obudziłem się dopiero kiedy zobaczyłem ciało nad sobą. Uchyliłem leniwie jedno oko, nie mając świadomości przez chwilę gdzie się znajduję. 
- Wiesz że uchylasz dolną wargę zawsze kiedy się czemuś przypatrujesz albo dziwisz? - pytanie wypłynęło nieświadomie. I chwilę później zauważyłem jak odwraca się podając mi tyłem ręcznik. Najwyraźniej poczuł się zmieszany moim odkryciem. A może chodziło mu o nagość? 
- Nie odzywałeś się więc wszedłem. Posprzątałem już przez co mam nadzieję że przestaniesz narzekać. - Wziąłem z jego rąk puszysty ręcznik.
- No na co czekasz, wytrzyj mnie.
- Słucham?! - ton głosu z jaki towarzyszył temu słowu sprawił, że mój zamiar się udał. Odwrócił się do mnie mierząc mnie gniewnie.
- Z tymi głupotami jakie wyznajesz i tak uwielbiasz nie dziwię się że nie zauważyłeś ironii. - Zwyczajnie wyszedł z łazienki nie czekając aż skończę swój wywód. Ja niestety nie mając czystych ubrań założyłem poprzednie. Pierwszym co będzie kiedy uzyskam środki będą czarodziejskie zakupy na pokątnej. Łazienka jak na to jego mugolskie mieszkanko wyglądało stosunkowo przyjemnie. Nawet posiadała lustro, pokaźnych rozmiarów. To mi się podobało. Więcej odbić mojego przystojnego ja. Szybko znalazłem się na zewnątrz badając dokładniej resztę mieszkania. Wyczuwałem gdzieś tu magię i ślady czarów, tylko pytanie gdzie. Czyżby ten marny auror miał jednak coś niemugolskiego? Przeczucie zaprowadziło mnie do sypialni, gdzie po dłuższych poszukiwaniach znalazłem szklaną kulę. Czyżby była z departamentu tajemnic? Ale w jaki sposób ją zdobył? Zawsze zastanawiałem się co pokazała by mi moja. To jedno z pragnień, które kiedyś wcielę w życie. Stojąc tak wpatrywałem się w okno, za którym padał deszcz. Czułem w tym coś niesamowicie nienaturalnego. Dojść do tego czym było owe dziwne uczucie nie mogłem. Usłyszałem szmer za sobą i poczułem jak przeciska się przeze mnie do pomieszczenia.
- Nie słyszę deszczu! - wypaliłem zadowolony. To niesamowicie głupie, że aż tyle skupienia potrzebowałem do odkrycia tego.
- Okna są wyciszone. Nie spodziewałem się że zauważysz. - Poczułem lekko połechtane ego.
- No a czego spodziewałeś się po Malfoyach? Więc jednak używasz tu magii.
- W dawkowanych porcjach, ale owszem. Z konieczności.
- Czyżby Ministerstwo nie dawało ci spać po nocach, panie aurorze? - zastanawiałem się jak zareaguje na moje wyzywające zachowanie. Ten jednak chyba nie poczuł się jakoś niepewnie. Co najwyżej widziałem w nim zmęczenie.
- Problemy ze snem. Nieważne. Stare dzieje.
- Na sen najlepszy jest alkohol.
- Proponujesz mi coś do picia? - I tu zauważyłem jak kieruje się w stronę nocnej szafki. Po otwarciu zarejestrowałem parę pustych i pełnych butelek.
- Typowy alkoholik - zaśmiałem się
- Stoją tu od roku. Gdybyś chciał coś innego mam jeszcze trochę alkoholu tu - wskazał barek po drugiej stronie sypialni.
- Masz whisky?
- Mam brandy.
- Brandy to wino, nie alkohol. Dobre do obiadu.
- Mam coś mocniejszego. Od mojego przyjaciela z daleka. Być może mugolski wymysł. Cholernie mocne i obrzydliwe. - Podniosłem jedną brew, czekając na pojawiające się nowe wyzwanie. Kim bym był gdybym odrzucił taką opcję sprawdzenia swoich sił.
- Przezroczyste?
- Niech cię nie zwiedzie kolor.

Siedzieliśmy na fotelach, oglądając w urządzeniu które nazywał telewizorem mecz jakiejś dziwnej drużyny, biegającej po trawie na wielkim stadionie. Alkohol podał w kieliszkach i kazał popijać sokiem, który nalewał do szklanek osobno. Sport mugoli nie był aż taki zły. Denerwowała mnie ich nieudolność, ale kiedy był gol czułem ekscytację, podobną jak na meczu quiditcha. Siedziałem wciskany w fotel przez napięte, oczekujące mięśnie. Podskakiwałem jak nigdy dotąd widząc piłkę wpadającą w siatkę. Trzymaliśmy jakiś szalik, jedną ręką, podczas gdy on machał swoją z drugiej strony dzianiny. Uśmieszek nie chciał zniknąć z moich ust. Ciemność w pokoju nadawała niesamowitej magii. Alkohol płynący w żyłach zadomawiał się coraz bardziej. Dziesiąty kieliszek tzw. wódki sprawiał że w uszach szumiało mi niesamowicie, a percepcja wzrokowa stała się zachwiana. Poczułem ciepło w podbrzuszu i zagryzając palec wskazujący zdałem sobie sprawę moimi przytłumionymi zmysłami, że moje ciało stało się pobudzone i chętne. Popiłem ostatni kieliszek przezroczystej cieczy sokiem.


 Za oknem chyba przestało już lać.




* * * 
Tym razem nieco krócej.
- Misiaczek dziękuję za Twoje komentarze są niesamowicie nastrajające. Kochani czekam na waszą aktywność. Jako, że wreszcie trochę się ruszyłam zaczęłam pisać po nocach. Odnośnie świąt postaram się napisać coś wcześniej i ustawić automat publikujący, żebyście jednak pod choinkę dostali coś również ode mnie i nie musieli pościć aż do sylwestra. Także ten. Miłej nocy i siły na jutrzejsze zmagania.

Wasza D.



7 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nosz kur....rde ;/ Rozdział pojawił się 2 grudnia, a ja dopiero teraz komentuje ;/ Iloraz mojej inteligencji jest niesamowity ;/ Ale do rzeczy :) Proszę Bardzo. Cieszę się, że moje komenty są....niezwykłe....Chyba XD wole swoją opinię wyrażać w żartobliwy sposób niż taki.....zwyczajny. Od zawsze byłam znana jako wariatka z niesamowitym pokładem energii i humoru, więc trzymajmy się tego XD
    Co do rozdziałku. Jest szuper c:
    Niech Draco oświetla to mugolskie mieszkanko swoją zajebistością =3
    A co do Harrego......jest taki exstra....jednak nie pobije diabelnie przystojnego Malfoya ;*
    Gdyby to białasek usłyszał to pewnie jego ego wzrosło by na skalę kuli ziemskiej XD
    Pozdrawiam i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ^.^
    Mogłam wykopać brata na zbity pysk z kompa to prawdopodobnie skomentowałabym 6 grudnia post, ale niestety (Mieć starsze rodzeństwo to udręką -_-) więc w czasie przeszłym życzyłam Ci wesołych Mikołajek :)
    Życzę weny tak wielkiej jak ego Draco.

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę powiedzieć, że poczytałam trochę twojego bloga i bardzo mi się podoba <3 Widzę, że piszemy w podobnej tematyce, więc jeśli masz ochotę wpadnij na http://www.hell-of-fortune.blogspot.com ~~

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej! Pamitam, że czytałaś moje opowiadanie zanim je przeniosłam na inny adres i wiele osób się "zgubiło". Ale od niedawna zrobiłam reaktywację i chciałabym Cię zaprosić do ponownego czytania :) o ile jesteś nadal zainteresowana, oczywiście. Jeśli nie - zignoruj.
    http://just-existence.blogspot.com/

    PS. A chyba zacznę czytać jutro Twoje opowiadanie, bo po paru wyrwanych z kontekstu zdaniach jestem nastawiona bardzo pozytywnie! :d

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam! W końcu! (Tak, wiem, że opowiadanie ma dwa rozdziały, ale tak to jest jak się nie ma czasu, cholerka). W sumie to mi się podoba. Jakieś tam błędy wyłapałam, ale co ja się będę nad nimi rozwodzić, nie przeszkadzały praktycznie w niczym. A że ja sama nieomylna nie jestem to Ci podaruję :D
    Jeden tylko fakt mnie zdziwił i... no cóż. Jako doświadczony życiem Polak powiem Ci, że... TRZYDZIEŚCI kieliszków wypitych w około półtorej godziny (bo picie zaczęli, mecz, 90 minut, ju noł) zbiłoby nawet Draco z nóg XD Ja rozumiem, że czarodzieje, te sprawy, ale jednak to tylko ludzie. Przeczytałam tą liczbę trzy razy nie dowierzając xd
    Ale ogólnie podobało mi się, może wezmę się za kolejne Twoje opowiadania niebawem, jako że mam ferie ^^

    Pozdrawiam,
    Apocalypse
    http://just-existence.blogspot.com/

    PS U mnie nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ~ Apocalypse - z doświadczenia wiem że (co prawda Polacy), ale są w stanie tyle wypić. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Drakona zamierzałam upić i.. no tak a to już o następnym rozdziale. Bardzo mi miło że zaszczyciłaś mnie swoją uwagą w ferie :) Mam nadzieję że i kolejne rozdziały Cię nie rozczarują.

      Usuń
  6. Hejeczka,
    och mugolskie mieszkanko jak Malfloy wytrzyma w nim i właśnie co z Narcyza czemu się nie pojawiła?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Wyraź swoją opinię.